–
Drrrrrr!!! Wstawaj! Wybiła szósta! Wstawaj! Wybiła szósta!
Wyciągnęła
rękę spod kołdry, aby wyłączyć budzik. Nacisnęła wyłącznik, aby kolejno
przekręcić się na drugi bok z myślą, że Morfeusz znowu ją obejmie pięknym,
cudownym snem, ale to był błąd. Promienie słoneczne, wyrywające się spod
firanek, nie pozwoliły jej na dalszą drzemkę.
–
Nagisa! Wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły! – wołania wychodziły z dołu.
Najprawdopodobniej pasowały do młodej kobiety, która pichciła coś w kuchni.
Dziewczyna
podniosła się, a stopy schowała do kapci. Podrapała się w tył głowy i
zaczęła stawiać flegmatyczne kroki w stronę łazienki. Idąc, chwyciła w dłonie ubrania,
które wisiały na oparciu krzesła stojącego przy biurku. Weszła do toalety. Umyła
zęby, ciało i włosy, które wysuszyła, przebrała się, czyli ogółem przygotowała
się do wyjścia do szkoły. Miała na sobie białą koszulkę, szarą spódniczkę,
beżową kamizelkę mundurkową, krawat w niebiesko-żółte paski, a jej dodatkiem
była jeansowa marynarka z krótkimi rękawkami. Ziewnęła jeszcze raz i złapała za
ucho skórzanego plecaka, który przewiesiła przez ramię. Z jego środka wystawała
deskorolka. Wyszła z pokoju i ruszyła schodami na dół. Poczuła zapach
jajecznicy i tostów, a jej brzuch zaczął wołać, aby zjadła ten posiłek.
–
Ohayo. – Uśmiechnęła się do niej kobieta z jasnobrązowymi włosami i piwnymi
oczami.
–
Ohayo, Reiko. – Złapała za tosta i wsadziła go do buzi. Ściągnęła plecak i
położyła go na ziemi koło krzesła, na którym usiadła. Po kilku sekundach od
strony schodów dało się słyszeć kroki, które należały do schodzącego szybkim
tempem, małego chłopczyka o czarnych włosach i piwnych oczach. W dłoni trzymał
zabawkę w kształcie samolotu.
–
Baza do mamusi! Czy mamy pozwolenie na wylądowanie? – Machał zabawką i udawał,
że szybuje po niebie.
–
Baza do Fuyu’iego! Masz pozwolenie na lądowanie i spożycie śniadania! –
Uśmiechnęła się ciepło i dokończyła zmywać ostatnią patelnie.
–
Yeeey! – ucieszył się mały i odstawił zabawkę na stół, po czym usiadł obok siostry
i zaczął zjadać posiłek.
–
Nie jedz tak szybko, bo zaraz się udławisz – oznajmiła stanowczo sąsiadka,
która właśnie dokańczała swojego tosta z dżemem.
–
Nie jedz tak szybko, bo zaraz się udławisz – przedrzeźniał ją chłopczyk, mając
w buzi jedzenie, ale zaraz zaczął kaszleć.
–
A nie mówiłam – powiedziała dziewczyna, nie odrywając wzroku od magazynu modowego,
który wcześniej zaczęła czytać.
–
Fuyu, powinieneś słuchać starszej siostry – oznajmił człowiek o czarnych
włosach, ubrany w garnitur, który przeszukiwał jakieś papiery. – Kurczę, gdzie
ja położyłem ten projekt dla klienta? – Zaczął poszukiwania. Reiko, nie
odrywając wzroku od smażonych się naleśników, podniosła stertę papierów.
–
Dziękuje, kochanie. – Pocałował ją w policzek i złapał Tosta, który wlożył do
buzi. – Zmykam do pracy! Trzymajcie się! – powiedział, mając między wargami
chleb, a rękoma otwierając drzwi.
–
Trzymaj się! – odpowiedzieli chórem
–
Zaraz spóźnisz się do szkoły, Nagisa – powiedziała poważnie matka. przerzucając
naleśniki na patelni.
–
Ta… ta… tylko to dokończę – oznajmiła, nie odrywając wzroku od gazety. Złotooka
podeszła do dziewczyny i zabrała magazyn „Glamour”.
–
Szoruj, teraz! – Machnęła zbiorem papierów i rozkazała jej sucho.
–
Dobra… dobra… – Wstała od stołu niechętnie i złapała za plecak, który
przewiesiła przez ramię. Podeszła do butów i zaczęła je ubierać. Gdy skończyła,
złapała za klucze do mieszkania i krzyknęła na cały dom: – Wychodzę! Wrócę
późno.
–
Pamiętaj, aby odebrać Arię z przedszkola!
–
Ta, ta! – dorzuciła jeszcze szybko ostatnie słowa i wyszła z mieszkania.
~~Inna Narracja~~
Nazywam
się Nagisa Kangae. Jestem licealistką drugiej klasy. Mam jasnobrązowe włosy, wpadające
w blond oraz szare oczy. Jestem zwykłą nastolatką, która ma zwykłe życie. Tata pracuje
w biurze, mama… Właściwie macocha, też prawie całe dnie pracuje. Widuję ją
jedynie rano i wieczorem, tak jak ojca. Muszę się zawsze opiekować młodszym
rodzeństwem. Nie, żeby mi przeszkadzali czy coś, ale nie mam wtedy czasu dla
siebie. Szczerze, to i tak nie mam nic do roboty… Inne nastolatki mają swoje
pasje. Pięknie rysują lub grają na jakimś instrumencie, pływają, biegają lub
dokuczają nauczycielom, ale ja nie mam żadnej z tych cech. Znaczy… chyba.
Przyjaciele sądzą, że umiem czytać w myślach. Oczywiście ja to uważam za czysty
przypadek, ale niech mówią, co chcą. Co tutaj jeszcze powiedzieć o sobie? Nie
wiem… Może to, że zadaję się jedynie z trójką przyjaciół. Reszta jakoś mnie nie
interesuję. Uważam, że moja klasa jest dość… jakby to delikatnie ująć… Chora?
~~Inna Narracja~~
–
Ohayo, Nagisa! – Podeszła do niej dziewczyna w tym samym wieku. Miała krótkie
czerwone włosy i złote oczy. Była ubrana w szkolny mundurek, a przez ramię przewiesiła
torbę.
–
Odrobiłaś zadanie z japońskiego?
–
Jasne. Nie było jakoś wybitnie trudne – odpowiedziała Nagisa bez entuzjazmu.
–
Może masz rację…
–
Czyli nie odrobiłaś. – Przewróciła oczami, od razu domyślając się, co jest na
rzeczy.
–
No może, ale nauczycielka na pewno nie będzie sprawdzać! – oznajmiła pewna
siebie, przyjaciółka Nagisy.
–
Risa… To było na ocenę… – odpowiedziała jej już znudzona tą gadką-szmatką.
–
Jak ty to robisz? Ciągle mówisz, że nie masz czasu, a masz dobre oceny w
szkole, świetną figurę, urody ci nie brak ani rozumu! Nic, tylko zazdrościć!
–
Co uroda ma do czasu? – zapytała się, patrząc na nią kątem oka.
–
Nie wiem. – Nadymała policzki, po chwili zastanowienia.
Rozmawiały
tak jeszcze przez dobre 5 min i dotarły w końcu do szkoły. Przy bramie do
wejścia czekał na nie chłopak z czarnymi włosami z białą grzywką. Wyglądał
trochę na kogoś w stylu ,,emo”, ale to tylko przykrywka, ponieważ w środku był
prawdziwym komikiem. Umiał rozśmieszyć każdą osobę, ale niestety dużo
osób trzymało się z dala od niego. Bali się jego wyglądu. Idioci! No nic,
wróćmy do naszej trójki!
–
Yo! Risa, Nigasa. – Uśmiechnął się do nich przyjacielsko. One również
odwzajemniły się uśmiechami. Chłopak schował do kieszeni telefon, który
wcześniej trzymał w dłoni i poszedł wraz z dziewczynami do klasy. Pokonywali
tonę schodów, ale nawet tego nie zauważyli. Stanęli przed klasą numer 56 i tym
razem powitali się z niską różowowłosą.
–
Siemka, Yui.
–
Cześć, cześć – odpowiedziała bardzo szybko. Chodziła w tą i z powrotem. Była
podenerwowana.
–
Co się stało, Yui? – zapytał Yutaka, chowając dłonie do kieszeni.
–
Jutro jest wyprzedaż w tym sklepie za rogiem i obmyślam plan, w jaki sposób
zdobyć jak najlepsze ciuchy – tłumaczyła im, mówią bardzo szybko, co można było
nazwać bełkotem.
–
Jutro jest wyprzedaż w „Red shoes”?! – wykrzyczała podekscytowana
czerwonowłosa. Yutaka i Nigasa zaczęli dłubać sobie w uszach, sprawdzając czy
jeszcze dobrze słyszą.
–
Tak ! I zamierzam wa…
–
Ja nie idę! – przerwała jej szarooka.
–
Dlaczego? – zapytały się dziewczyny w tym samym czasie.
–
Bo… – już miała się tłumaczyć, ale przerwały jej przyjaciółki.
–
Bo nie mam czasu… bla, bla, bla – zaczęły udawać Nigasę, podnosząc struny
głosowe do wysokiego C.
–
Wcale nie mam takiego głupiego głosu! – zaprzeczyła wkurzona, widząc swoje dwa,
marne sobowtóry.
–
Dziewczyno, rozerwij się! Ciągle jesteś obrzucona pracą!
–
Takie jest życie, Risa. – Poczuła, że wibruje jej coś w kieszeni. Sięgnęła po
tą rzecz i wyciągnęła telefon. Dostała SMS’a. Treść :
,,Nie
musisz iść po Arię do przedszkola. Możesz od razu pójść na boks”.
–
Ooooo! Nie muszę iść po siostrę.
Chwila
euforii, a tu zaraz...
DRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!
Zadzwonił dzwonek na lekcje, dlatego każdy uczeń wszedł do klasy. Oczywiście,
najpierw był chaos, który denerwował Nigasę, ale zaraz przyszła nauczycielka, uspokajając
ich kartkówką na „dzień dobry”. Dziewczyna poradziła sobie z nią bez problemu.
Gorzej było z jej przyjaciółmi. Lekcja minęła szybko tak jak pozostałe, a gdy
wybiła godzina 15, grupka przyjaciół opuściła szkołę.
–
Jezu, Jezu. Na pewno dostanę z tej kartkówki 3 – narzekał Yutaka ubierając
sobie ręce za tył głowy.
–
Trzy to jest zbawienie! Ja dostanę jedynkę i matka mnie zabije! – zaczęła
rozpaczać Risa.
–
Trzeba było się uczyć – odpowiedziała, szperając w telefonie. Nagle znowu
dostała wiadomość. Przeczytała ją i zerknęła na godzinę. – Matko! Jestem
spóźniona! Yyyy! To ja idę! Na razie! Trzymajcie się! – Schowała szybko telefon
do kieszeni i pobiegła w stronę wyjścia ze szkoły. Złapała za deskorolkę, którą
rzuciła na ziemię, po czym na nią wskoczyła i jak profesjonalista, jechała w
stronę budynku, w którym odbywały się lekcje z boksu. Chodziła na te zajęcia
już przez kilka lat. Została zapisana siłą przez tatę, aby umiała się bronić
przed jakimiś złodziejami, gwałcicielami i starszymi ludźmi jak rzekł jej
ojciec. W 5 minut była na miejscu. Złapała za drewnianą deskę i weszła do
środka. Skierowała się do szatni, gdzie się przebrała, po czym wyszła na salę.
Inni już ćwiczyły. Nagle w całym pomieszczeniu rozniósł się dźwięk gwizdka.
–
Nigasa! Znowu się spóźniłaś! – skarciła ją trenerka.
–
Wybacz, sensei, ale…
–
Nie ma ale! Już zapieprzaj i rób 50 pompek!
–
H-h-ha-hai! – Lekko przerażona, Nagisa zrobiła to, co kazała trenerka Później
odbyło się parę walk. Każdą wygrywała szarooka. Dla niej pokonanie tak słabiej
rywalki to nic. Zajęcia trwały 3 godziny, więc gdy już się przebrała i wyszła z
treningu, od razu skierowała się w stronę domu. Wyciągnęła telefon i zaczęła
przeglądać newsy. Robiło się coraz ciemniej, a ona dalej jeszcze nie dotarła do
domu. Właściwie normalka. Zawsze wracała o tej porze do domu. Nagle usłyszała
za sobą szelest krzaków. Zatrzymała się i spojrzała w tamtą stronę.
–
Kto tam jest?! Wyłaź, tchórzu... – Przymrużyła oczy, aby lepiej widzieć, ale
okazało się, że to był zwykły czarny kot. Zaczął się do niej łasić. Stanął
przed nią i wpatrywał się w jej oczy.
–
No co? Głodny jesteś, a może się zgubiłeś? – zapytała, podziwiając słodkiego
węglowego kota, który był uroooczy!
Nagle
zwierzę otoczyła czarna mgła i zaczął się zamieniać w człowieka. Nigasa,
wystraszona, upadła na plecy, wycofując się automatycznie.
–
Ki-ki-kim ty jesteś?! Albo raczej czym?! – spytała drżącym głosem, domagający
się natychmiastowej, ,,normalnej" odpowiedzi, która zatrzyma jej
palpitacje serca.
Przed
dziewczyną stał mężczyzna w rozczochranych, czarnych włosach i o zielonych
oczach. Miał jedynie na górze czarną kamizelkę, a na rękach różne tatuaże. Do
tego czarne spodnie i bladą skórę. Szarooka patrzyła na niego z
przerażeniem. Była sparaliżowana i nie wiedziała, co robić.
–
Witaj, kotku. – Popatrzył na nią swoimi świecącymi oczami.
–
Czym ty jesteś? – spytała się ponownie z nadzieją, że jej tym razem odpowie.
–
Jestem twoim kolegą. – Wyciągnął w jej stronę rękę. – Może kotek pozwoli i
pójdzie ze mną do Pana?
–
Co ty pieprzysz? Jaki pan? Z filmu science fiction się wyrwałeś? – Poczuła
dziwne rażenie w głowie, które zamieniło się w sygnał zagrażający. Coś jak
czerwona lampka, świadcząca, kiedy jest bezpiecznie, a kiedy nie. Wstała na
równe nogi i zaczęła biec, ile tylko miała sił, a on ruszył za nią na
spokojnie, przecież się nie pali. Skręciła w uliczkę, ale to był błąd – droga
się skończyła. Zaczęła uderzać pięściami o kamienną przeszkodę.
–
Cholera! Nie, nie, nie. To się nie dzieje naprawdę! Ja śnie!
–
Oj, kotku. To niestety nie sen, ale jak chcesz, możesz to tak traktować, ale i
tak później zamieni się w koszmar.
Odwróciła
się do niego przodem. Złapała za paralizator, który trzymała zawsze przy sobie.
–
A-a-ani kroku dalej! Mam broń i nie zawaham się jej użyć! – zagroziła mu, będąc
pewną, że człowiek, nie, to złe określenie, że kosmita nie z tej planety się na
to na bierze i spokojnie ją zostawi.
–
Co to za denna zabawka? – powiedział z pogardą i wytrącił jej to z rąk. Pisnęła
ze strachu i zasłoniła sobie rękoma twarz.
–
Czego chcesz? Zostaw mnie!
–
Już mówiłem. Chce cię tylko zabrać do Pana.
Nagle
niebo zakryły czarne chmury, jakby zbierało się na burzę. Pojawiało się ich coraz
więcej. Na niektórych chmurach dało się zauważyć wyładowania elektryczne.
Czarnowłosy popatrzył do góry. Przeklął pod nosem, spojrzał na dziewczynę
ostatni raz i się wycofał. Zaczął uciekać. Dziewczyna, zdziwiona jego
zachowaniem, pobiegła kawałek za nim, aby mieć go na widoku i zobaczyć, co tak
nagle zrezygnował, no bo chyba nie przez niebo? Aż nagle koło niego uderzył
piorun. Huk niesamowity, zawał natychmiastowy. Nigasa wystraszyła się, aż krzyknęła.
Gdy otworzyła wystraszone oczy zobaczyła, że gościu leży na ziemi, a niedaleko
niego jest jakaś czwórka:
Popatrzyli
na nią. Ona, wystraszona, już nie wiedziała, co się dzieje.
–
To tylko sen… To tylko sen! – Zaczęło jej drgać całe ciało ze strachu, próbowała
sobie wmawiać, że ma halucynacje, że to obłuda, na pewno! Gdy poczuła na sobie
wzrok, wzięła dupę w troki i znowu uciekała, ale nie na długo. Zaraz przy niej
pojawił się blondyn z blizną na oku. Brązowowłosa popatrzyła na niego ze
przerażeniem. Krzyknęła i się skuliła.
–
Nie rób mi krzywdy! Proszę! Zapłacę ci ile chcesz! Zrobię, co chcesz! Tylko
mnie nie zabijaj! – mówiła, co jej ślina na język przyniosła, zrozpaczona jak
dziecko po zabraniu ulubionego misia.
–
Słucham? – zapytał, ze zdziwieniem malującym się na twarzy, czując się
delikatnie obrażonym. Jego duma w tej chwili została urażona.
–
Nie rób mi krzywdy! – powtórzyła z myślą, że facet może głuchy, to może jeszcze
raz trzeba powiedzieć...
–
Laxus, już straszysz dziecko na dzień dobry – odezwała się kobieta, trzymająca
wachlarz w ręku. – Ty to umiesz zrobić pierwsze wrażenie.
Nigasa
wsłuchiwała się w ich rozmowę, ale nic z tego nie rozumiała.
–
Uspokój się, Nigasa. To na pewno tylko sen. Bo przecież, co za ludzie chodzą po
mieście w płaszczach, które już dawno wyszły z mody? Poza tym, co za idiota
nosi przy sobie miecz lub chodzi w zbroi? Kogo ja oszukuje! Oni mnie zabiją! –
Zaczęła płakać jak to żałośnie zostanie zabita przez grupkę ludzi,
niepamiętającą, kiedy to Halloween wypada.
–
Widzisz do czego doprowadziłeś? – Kobieta uderzyła wachlarzem blondyna w głowę,
wyznaczając jego karę.
– Ja nic nie zrobiłem.
–
Ty to się umiesz zajmować dziećmi, Laxus! – Wywalił język mężczyzna w średniowiecznej
zbroi.
–
No, słonko wstawaj. Nic ci nie zrobimy! Ten tutaj tylko wygląda groźnie, ale
taki nie jest.
–
Nie wierze! To nie jest normalne! Co za zwykły kot zamienia się w gwałciciela?
Skąd nagle burza się wzięła? Przecież w prognozie pogody tego nie zapowiadali!
– Dalej skulona, trzęsła się ze strachu.
–
Dobra, podnieś ten tyłek. Idziesz z nami – odpowiedział stanowczo blondyn.
–
Laxus. Powinieneś delikatniej – oznajmił zielonowłosy, po czym odchrząknął. –
Jeżeli panienka pójdzie z nami, to nie będziemy musieli łamać zasad.
–
Nigdzie nie idę z człowiekiem z nowożytności!
–
Dobra, jak nie tak, to trzeba użyć siły – wściekł się Laxus i wziął ją na
ramię. Ta zaczęła go kopać i uderzać pięściami w plecy, ale ten sobie nic z
tego nie robił.
–
Zostaw mnie, gwałcicielu jeden! Pomocy! Pomo… – Nagle przed jej ustami pojawił
się wachlarz.
–
Ciszej. Musimy wykonać tę misję, nie zawracając uwagi cywili.
Nagisa
jedynie przytaknęła na znak, że rozumie. Lekko się uspokoiła, ale tylko
zewnętrznie – w środku trzęsła się jak małe dziecko.
–
Co wy chcecie ze mną zrobić? – zapytała w końcu, zbierając resztki odwagi.
–
Musimy cię przynieść do Fairy Tail – odpowiedział jej mężczyzna, który wyrzucił
język na wierzch. Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że przy nim latają lalki.
Tyknęła jedną palcem.
–
Jak to jest zbudowane? To jakaś nowoczesna technologia? Nigdy o takim czymś nie
słyszałam.
–
To są ludzkie dusze. – Znowu wywalił język, ozdobiony dziwnym znakiem.
–
Dusze. Hahaha! A to dobre. Co?! Dusze?! Puszczajcie mnie, szatany jedne! –
Znowu zaczęła wierzgać.
–
Uspokój się, młoda damo. Nic ci nie będzie. Zaniesiemy Cię do Fairy Tail, a tam
będziesz bezpieczna.
–
Gdzie, do cholery? Ja chce do domu! Do do-mu! – przesylabizowała ostatnie
zdanie, naciskając na nie.
–
Tam, niestety, nie będziesz bezpieczna – oznajmił zielonowłosy z atenkami,
jakby go piorun trzasnął.
–
Co? Właśnie tam będę bezpieczna! Nie wiem, co to jest to Fairy Tail! Nie wiem
kim wy jesteście! Co wy tutaj robicie! Zachowujecie się jak z innego świata! – powiedziała
im wszystko prosto w twarz. Ci się nawet nie przejęli.
–
Bo jesteśmy z innego świata – oznajmił blondyn.
–
Co? – Pomrugała oczkami jak głupiutka nastolatka. – Eeeeee?! Jak to z innego
świata?!
–
Pochodzimy z innego świata. Obecnie znamy trzy. Nasz świat, Edolas oraz Ziemia.
Ty nic o nas nie wiesz?
–
Jakoś mnie w szkole nie uczono o jakimś tam Edolas i o ,,Nasz świat”.
–
Laxus, dlaczego ona nic nie wie? Mistrz mówił, że powinna wszystko wiedzieć.
–
Nie pytaj się mnie, Freed. Staruszek kazał ją przyprowadzić, więc wykonuje
zadanie. – Zatrzymali się na środku parku koło pomnika z syrenką.
–
Koniec drogi? Postanowiliście mi dać spokój? To bardzo dobrze! Aaaaa… – Zaczęła
wierzgać. – Teraz daj mi wyjść !
–
Zamknij się – powiedział mężczyzna z blizną na oku. Machnął ręką, a przed nim
otworzył się teleporter. Wnętrze wyglądało jak po wymachaniu pędzlem w każdą
stronę w różne kolory tęczy. Jak się patrzyło, to prowadziło do nicości, ale
tak naprawdę miał swoją drogę, jedyną drogę.
–
Co to jest!? Ej! Eej! Ej! Ja nie chce tam iść! Ja chce do rodziny!!! – wykrzyczała
ostatnie zdanie i później zniknęli w teleporterze.
**Fanfary***
Uważam
ten blog za otwarty !!!
Mam
nadzieję, że będziecie często wpadać !!!
A
ja myślę, że wena mnie nie opuści >.< !!!
Nigasa
- I po co, aż tak uroczyście to otworzyłaś ? I na co te balony ? *Uderza w
balon*
Shi
- Bo jest fajnie ! *O* Balony !
Nigasa
- Taaa... Po za tym ! Uratujcie mnie ! Jakaś chora czwórka mnie zabiera do... *Shi
zakleja jej twarz taśmą*
Shi
- Do zo ! ^^
Yue Namida: Na początku myślałam, że akcja będzie dziać sie w naszym świecie. Takie Fairy Tail w rzeczywistości. A tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńTotalnie rozbroiła mnie scenka, gdy Nagisa spotyka Gromowładnych. To było takie genialne. Zaczęłam się tak śmiać, ze laptop spadł mi z kolan - na szczęście nic mu się nie stało i mama przyszła do mnie do pokoju z wrzaskiem bym kładła się spać.
Fajnie się zapowiada. Nie mogę się doczekać kontynuacji.
DAWAJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!
Laxus: No i czemu się drzesz kobieto... Daj spać.
Yue Namida: Bo czytam fajne opowiadanie...
Laxus: Dopiero co wróciłem z misji. Jestem zmęczony i wkurzony, bo taka jedna nie daje mi spać...
Yue Namida: Yyy... Dobra... Yyy... Już się zamykam...
Laxus: Mam taką nadzieję.
Yue Namida: Kończę, bo ten kretyn nie da mi spokoju...
Laxus: Kretyn ?!
Yue Namida: O cholercia! Życzę dużo weny! Sayonara!
Laxus: Niech no ja Cię dorwę!
Yue Namida: Ratunku!!!
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, ze ktoś będzie to czytał. Jeżeli dobrze pójdzie to rozdział powinien się pojawić jutro wieczorem. Nagisa z- Cholera znowu ten porywacz *Łapie za kij i macha nim przed sobą * Zostaw mnie blondynkę, który nie zna się na modzie i zgubił się w latach 60-70 Shi *Zabiera jej kija i tym razem przywiązuje do krzesła. Przyklejajac również taśmę na usta* Ciii każdy by chciał zostać porwany przez takiego blondyna *O* Nagisa - *Słychać jakieś bełkoty z pod taśmy* Shi - Jeszcze raz dziękuję za komentarz !!! I zapraszam tutaj jutro ;]
UsuńYue Namida: Będę czekać z niecierpliwością. Słuchaj Nagisa, każdy ale to każdy - w tym ja oczywiście, chciałby zostać porwany przez tego blondyna.
UsuńLaxus: W końcu Cię mam!
Yue Namida: AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!! POMOCY!!! JA NIE CHCĘ UMIERAĆ!!!
Laxus: A kto mówi, że chcę Cię zabić, hę ? Ja tylko chcę Ci dać nauczkę. Po za tym sama powiedziałaś, że chcesz być porwana przeze mnie...
Yue Namida: Już się boję...
Shi i Nagisa ratujcie proszę...
CUDOWNE!!!! Lece czytać dalej!!!
OdpowiedzUsuńLeć, leć tylko się nie potknij xd
UsuńRozdział wspaniały. Naprawdę dużo akcji się dzieje. Niesamowite, że wymyśliłaś tak ciekawą fabułę. Gromowładni, to moja ulubiona drużyna, a czymkolwiek na moim pierwszy miejscu jest Sting ;D. Pierwszy rozdział podobał mi się bardzo. Lecę czytać dalej ^^
OdpowiedzUsuńNo i porwali dzewoję. Zamiast "teleportera:" powinna być tam Ruri. W końcu to w połowie Gromowłady. W dodatku cpyka portale, no i była już na Ziemi. (chodzi o moją OC, link na górze)
OdpowiedzUsuńJestem! Przeczytałam cały rozdział, pośmiałam się, znalazłam kilka błędów które zaraz Ci wypomnę, a ty się na mnie kulturalnie obrazisz i powiesz "Rhan, idź być Rhan Boleyn gdzieś indziej, tylko zostaw Laxusa". Jestem ciekawa jak rozwiniesz fabułę, przeniesienie do innego świata mnie nie zaskoczyło, ale samo pojawienie się Raijinshu i Gromowładnego już tak. I ciekawi mnie kim jest ten czarnowłosy bandyta. Czyżby Gray?! :D A te króliczki na Twoim szablonie mnie hipnotyzują, tak nawiasem. Dobra, trochę komplementów, teraz trochę krytyki, Shi, gnasz z fabułą w tym rozdziale, wiesz? Nie, nie, w porządku, wiem, żeby nie przynudzać, bo najważniejsze w Fairy Tail, rozumiem, to taka luźna moja uwaga, bo z jednego miejsca przeskakiwałam w drugie, i tak nie ogarnęłam do końca, ale w porządku. Akcja z przeciwniczkami na ringu mnie zabiła, Nagisa dobra jest, tylko dlaczego nie potrafiła sobie poradzić z tym tajemniczym napastnikiem? To przez szok? No ale skoro trenowała kilka lat, to powinna mieć jakieś odruchy i przyzwyczajenia, prawda?
OdpowiedzUsuńTłumaczy im - czas przeszły czy teraźniejszy?
"Oczywiście najpierw był chaos, który denerwował Nigasę, ale zaraz przyszła nauczycielka. Uspokajając ich kartkówką na dzień dobry. " - to zdanie powinno być jednym.
I wiem, że czasami chce się podkreślić ekspresję wypowiedzi poprzez dodanie kilkunastu wykrzykników lub wielkimi literami, ale moim zdaniem to niepotrzebne. Dobra, już skończyłam, ale Shi, nie obraź się, wiesz, że będę czytać, zaraz lądujesz do moich linków, a to, że czasem coś skomentuję... :D kto by się tam przejmował? No, lecę czytać dalej. :*
Moja pierwsza reakcja : Wow... Dupny komentarz... xd
UsuńDlaczego sobie nie mogła poradzić z przeciwnikiem ? Oczywiście przezwyciężył ją strach. Nagisa iż umie walczyć na ringu, to nie znaczy, że w sytuacjach krytycznych będzie umiała się opanować. Będzie to wytłumaczone kiedyś tam w pizdulec jak uczyć ją ktoś będzie walki wręcz, opanowaniem mocy itd. Niestety nie moge powiedzieć kto. Jeżeli chodzi o błędy, to wiem, że gubię czasami czasy, formę słowa itd, ale mój kochany Word zazwyczaj pozmienia mi słowa z myślą, że wie lepiej, ale również zdarza mi się, że postawię nie ta literkę co chciałam. ,,"Oczywiście najpierw był chaos, który denerwował Nigasę" ,,denerwował". Literówka. Wcięło mi ,,Z" xd Jeżeli chodzi o pierdylion wykrzykników, to po prostu jaram się tak akcja, że muszę to podkreślić xD. Dzieki za komentarz i życzę duzo zdrowia oraz weny! Ja ne !^^
O ranyści!!! Ale genialne opowiadanie!!! Świetne ;). Postać Nigasy, pojawienie się wroga, a później Gromowładnych - po prostu cudeńko!!! Lecę dalej :D.
OdpowiedzUsuńCuudo. *-*
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba twoje opowiadanie.
Lecę czytać dalej. ;D
W końcu znalazłam trochę czasu, aby zabrać się za Twoje opowiadanko. Genialny pomysł *.* ,,Two Worlds"... powinnam się domyślić, o co chodzi, a i tak zaskoczyłaś mnie cholernie.
OdpowiedzUsuńGromowładni <3
Lecę czytać dalej :D
Cieszę się, że znalazłaś dla mnie czas ^^. Wbijam rano na blogger'a, tu takie przyjemne komentarze ^^. I kolejna osoba mówi mi, że genialny pomysł xd. Chyba jednak jestem dobra w te klocki... xD Leć dalej tylko się nie potknij :> Dziękuj za komentarz! :D
UsuńWoow. Zapowiada się naprawdę epicko!
OdpowiedzUsuńMasz dobry styl, i potrafisz trzymać akcje na poziomie. Lecę dalej czytać :D
Moje serce skacze z radości, jak widzę nowego czytelnika, a jak jeszcze komentuje większości rozdziałów to... awww ♥ :3 Dziękuje za komentarz!
UsuńWreszcie wzięłam się za skomentowanie. Szkoła to zło i koniec. Pomysł genialny. Tak w ogóle jeden z moich blogów i o to ten twój mają coś wspólnego, nie chodzi też o Laxusa, ale o światy.
OdpowiedzUsuńDobra jest Laxus. Więc jest tu jedno do napisania. Będę czytać na 100%, a nawet na 1000%.
Laxus: Ty czytasz blogi tylko dlatego, że ja tam jestem?
Tak!
Laxus: Idź się lecz kobieto.
Dla mnie już za późno.
Lecę czytać dalej!
Jak zobaczysz sporę błędów w dalszych rozdziałach to wiesz... stare notki, ale spokojnie. W najbliższym czasie zostaną poprawione!
UsuńCo do Laxusa... MATKO KOBIETO! JA CIĘ ROZUMIEM XDD Ja też tylko czytam blogi, gdzie jest Laxus xDDD Serio, innych za bardzo nie chce mi się ruszać. Jak jest Laxus to jest zabawa XDD Ciesze się, że zdobyłam teraz taką czytelniczkę z psychozą na młodego Dreyara jak ja *-*
Dzień Dobry. Obiecałam, iż poczytam i obietnicy dotrzymuję. Kij, że o komentarzu nie wspominałam. Taki mały dodatek.
OdpowiedzUsuńMai: Mały? Znając ciebie trochu się rozpiszesz...
Cichaj krasnalu jeden i mi nie przerywaj. Więc...
No cóż na początku jak chyba większość osób co to czytała myślałam iż będzie FT w prawdziwym świecie, a tu nagle pojawia się słodziaśny, czarny kotecek(i wcaaaaaale mi się z kimś kogo uwielbiasz nie kojarzy xD
Mai: Wcaaaaleee.) po chwili zmienia się w jakiegoś menela spod Biedry(... Coś za dużo skojarzeń xD
Ma: Kretynka), który pewnie po prostu chciał na flaszkę piwa hajsiwo wyżólić, a tym Panem to kasjer.
Mai: Ja się pytam: Kto normalny tą dziewczynę ogarnia?
Nikt. Nawet nienormalni mnie nie ogarniają.
Tak seryjnie obstawiam jakiegoś sługsa Zerefcia albo... Kij wie, ale też chcę się zmieniać w kotecka ;-;
Gromowładni jak zawsze muszą mieć huczne wejście...
Mai: Ba dum tssssss...
Creeper. [coś gdzieś wybuchło ]
W sumie... Muszę przyznać rację jednej z komentatorek wcześniejszych, iż szybko leci akcja. Jednak ja nie mam nic przeciwko... Przynajmniej nie "musiałam" czytać o zakupach. Tak jestem dziwna i ich NIENAWIDZĘ. Ogólnie mam rozkminę... Wiem niby to tylko opis i w ogóle... Jednak... Trochu mnie zdziwiło iż napisałaś, że ten kot jest słodki.
Mai: Czepiasz się szczegółów.
Tak mam... Znasz mnie Mai...
Dobra na koniec tylko napiszę, iż fabuła mnie zaciekawiła, więc prawdopodobnie poczytam sobie kolejne rozdziały, ale... To nie dzisiaj.
Pozdro Neko Echia k Mai Musicrose.