niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 8 : Eizo Sakamoto

Bolała mnie każda tkanka mięśni. Opierałam się na drżących się rękach, które spoczywały na ziemie. Moje dłonie były oblepione szkarłatną cieczą, tak samo jak moje usta. Moje lewa powieka była trochę opuchnięta, a moje spojrzenie zmęczone. Ubrania były gdzieniegdzie ubrudzone krwią oraz zniszczone. Dyszałam jak po jakimś maratonie. Spuściłam głowę na dół, aby wykrztusić krew, która uzbierała się w moim gardle. Nie dam rady… Czuję jakby moje ciało zostało przejechane pociągiem i to nie raz. Ból, który przeszywał moje ciało był niemiłosiernie wielki. Ściskałam zęby, pięści, powieki, wszystko co się dało.

- Wstawaj, jeszcze raz – poinformował mnie zdenerwowany Laxus, patrząc na mnie groźnym wzrokiem, który by umiał zabijać od razu. Nie miałam w ogóle siły, aby podnieść na nim wzrok. Ja taka wyczerpana, ledwo co dyszałam, a on pełny energii jak na początku.
- Długo mam jeszcze czekać ? – spytał podchodząc. Gdy się znalazł koło mnie złapał moją bluzę i podniósł. Przez przymrużone oczy patrzyłam na niego, jak mnie obejmuje swoim gniewem. Złapałam jego dłonie próbując się uwolnić z uścisku. On jedynie patrzył jak ja żałośnie wyglądam. Prychnął zły i puścił mnie.
- Jesteś żałosna… Tracę tylko czas. (Muszę iść szukać syna… Jeżeli ktoś oglądał Gdzie jest Nemo ? To wie o co kaman ;> ) – spiorunował mnie wzrokiem, po czym zabrał swój płaszcz i zniknął w świetle błyskawicy. Ucieszyłam się w duchu, że to koniec męczarni. Położyłam dłoń na plamie krwi i powoli zaczęłam się podnosić. Zachwiałam się raz, drugi raz, a przy trzecim wylądowałam znowu na ziemi. Uderzyłam pięścią o ziemię wkurzona. Nie dam się. Kolejna próba. Oparłam się o kolana i ręce. Wzięłam głęboki wdech i postawiłam wpierw jedną nogę, a później drugą. Odepchnęłam się palcami od podłoża i od razu bokiem oparłam się o najbliższe drzewo. Wdech, wydech, wdech, wydech… Wstawanie, to zbyt duży wysiłek dla mnie. Co ja mówię ?! To przecież jego wina. Gdyby mnie tak nie poturbował, to bym tak nie skończyła. Spokojnie Nagisa… Dojdź do Fairy Tail, a może dożyjesz jakoś. Postawiłam pierwszy krok, a później drugi. Co chwile ściskałam zęby, aby nie krzyczeć z bólu. Mam nadzieję, że dojdę…
*** (Inna narracja, yolo)
Poprawił swoje białe rękawiczki oraz trzymał pomiędzy wargach papieros, który wydobywał nieprzyjemny zapach dla nie palaczy. Wsłuchiwał się w krzyki bólu, strachu oraz rozpaczy. Wzrokiem chwytał jak jego poddani mordują, torturują powoli małe miasteczko. Ludzie uciekali w każde strony, ale niestety nie ma dróżki, która prowadzi do spokojnego bijącego serca. Zabijali wszystkich. Mężczyzn, kobiety, starszych, a nawet dzieci i niemowlęcia. Te głosy, które doprowadzały ,,normalnego” człowieka do nieprzyjemnych dreszczy. Niestety Eizo Sakamoto delektował się tą melodią, które pieściła jego bębenki uszne. Skręcił w prawo i wszedł do ubogiej chatki z drewna. Uwolnił papieros z warg i wypuścił szary dym z płuc rozprowadzając go po całym pomieszczeniu. Swoje krwawe pełne nienawiści spojrzenie zatrzymał na człowieku, który krzyczał z bólu, ponieważ dwójka ludzi w czarnych zbrojach wbijali mu w żyły gwoździe. Krew spływała stróżkami, a na podłodze robiły się szkarłatne wzory. Czarnowłosy, który ponownie wsadził do ust papierosa podniósł rękę do góry. Informując ludzi, aby przestali. Widząc gest stanęli na baczności, a ranny człek padł na ziemie z hukiem wijąc się jak wąż. Przykucnął przy człowieku i dłonie położył na jego policzkach podnosząc powoli głowę do góry, aby objąć go spojrzeniem.
- Możemy puścić Cię żywego – uśmiechnął się do niego ciepło, przez co mieszkaniec w oczach miał malutką nadzieję – Jeżeli zdradzisz nam lokalizację Nagisy Kangae – jego głos wypełnił się powagą.
- Nie wiem… nie wiem o kim mowa – odpowiedział mu zrozpaczonym głosem, a przezroczysta ciecz spływająca po jego policzkach zmieszała się z krwią. Eizo wyciągnął ponownie papierosa i wydmuchał dym w stronę rannego. Po czym palącą stronę fajki przyłożył mu do powieki. Ogień palił oraz zżerał mu skórę. W pomieszczeniu znalazł się jego krzyk, który powodował do zatkania sobie dłońmi uszów, ale żaden wróg tego nie zrobił. Dla nich to była czysta, piękna melodia. Oddalił palący się tytoń od jego oczu, a ten zamiast krzyczeć zaczął głośno dyszeć.
- Powtórzę pytanie. Gdzie jest Nagisa Kangae córka Matsumoto ? – nie oderwał wzroku od niego. Zjadał go swoim krwistym spojrzeniem.
- Naprawdę nie wiem… - mówił już wycieńczony – nikt nie wie… Zostawcie nas…
- Nikt nie wie ? A co z Mizu Seikatsu ? – spytał się już wpadając w gniew.
- Ona już nie żyje. Od bardzo dawna. – poinformował go. On jedynie uwolnił jego policzki, przez co twarz opadła na ziemie. Wstał i kiwnął głową w stronę rycerzy. Oni rozumiejąc rozkaz złapali za małe butelki, które były przywiązane do pasa i wypuścili świecącą zawartość na rannego. Wsadził papierosa do ust, zaciągnął się i wypuścił zanieczyszczone powietrze.
- Miło się gadało. Jesteś wolny. – rzucił palącego się papierosa w jego plecy przez co mężczyzna natychmiastowo się zapalił. Ogień otaczał jego ciało paląc żywcem. Krzyczał przez kilka sekund i turlał się, ale zaraz na ziemi oraz na buty szefa padła szkarłatna ciecz. W szyi katowanego spoczywało srebrne ostrze, które pozbawiło go życia. – Ciesz się, że skróciłem Ci tortury. – oznajmił chłodno i ubrał ręce za tył plecy, po czym odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Stanął koło drzwi i podziwiał różnie storturowane ciała, które spoczywały albo na ziemi, albo były nadziane na pal. Obrócił się przez co jego czerwony płaszcz z złotymi dodatkami przez chwilę tańczył w powietrzu. Skierował swoje kroki w stronę wyjścia miasta.
- Czas zapytać kolejną wioskę. – podniósł kąciki ust do góry tworząc psychopatyczny uśmiech, doprowadzający do nieprzyjemnych dreszczy. Nim zdążył postawić kolejny krok już za nim maszerowała armia czarnych rycerzy, która miała zbroję brudną od szkarłatnej cieczy. Cała wioska została zabita. Spalona, zniszczona. Zdeptali dosłownie to miejsce. Wszystkie serce, które tam biły przestały grać swoje nuty. Ich koncert życiowy został przerwany. Każdy pogrążył się w wiecznej przerwie od swojego występu.

***(Inna narracja)
Od tam tego treningu z Laxus’em minął równy tydzień. Trudno było mi się pozbierać po tylu ranach. Inni mówili, że to pierwsza warstwa ran i, że po walce można dostać o wiele, wiele poważniejsze. Mimo to nasza złoto włosa i tak została skarcona przez mistrza gildii. Ha! Dobrze mu tak. Siedziałam w ten pochmurny oraz deszczowy dzień w gildii przed barem. Głowę miałam położoną na ladzie, a rękoma przykryłam włosy. Ech… Siedem dni już w tym świecie. Ciekawa jestem co się dzieje na Ziemi. Nie chciałam wrócić jeszcze do domu, ale tęskniłam za przyjaciółmi i za babcią Mizu. Westchnęłam po raz enty i przeniosłam wzrok na moje zabandażowane ręce. Trening był tak dawno, a ja dalej nie wydobrzałam. Cholerny Laxus ! Niech go licho weźmie ! Wypuściłam zdenerwowana powietrze przez nos i dźwięk brzmiał jakbym była bykiem.
- Chodź na misję ! Chodź na misję ! Chodź na misję !!! – Natsu klęczał przed Lucy, która siedziała na krześle zmęczona, a ten ją ciągle błagał. Towarzyszył mu również w tym Happy. – Chodź na misję ! Chodź na misję ! Chodź na misję !
- Natsu ! – krzyknęła zła blondynka. – jeszcze raz powiesz ,,Chodź na misję !”. To Ci z dupy nogi powyrywam ! – ostrzegła go grożąc mu palcem.
- Chodź na… - miał już dokończyć, ale niestety leciał w stronę Elfman’a, bo lewy sierpowy Lucy był naprawdę potężny i mocny. Dragneel wpadając na Strauss’a oberwał od niego krzycząc coś tam o mężczyźnie. I tak Smoczy Zabójca od jednego gościa do drugiego, leciał jak kauczuk oraz odbijał się jak kauczuk. Tak jak myślałam, powstała kolejna bitwa w stylu ,,To wina Natsu, więc chodźmy się napieprzajmy”. Na moim czole pojawiła się żyłka, która dobrze nie świadczyła. Zaraz wybuchnę… Ścisnęłam pięści i zrobiłam głęboki wdech i wydech… Uspokój się Nagisa. Odwróciłam się przodem do nich uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Dzieci… Uspokójcie się do cholery jasnej ! Chora osoba, czyli JA ! Chce odpocząć, więc zamknijcie się ! Bo zaraz wyjdę z siebie ! – wykrzyczałam im wszyściuteńko co miałam w głowie. Zła popatrzyłam na każdego. Tak jak przypuszczałam. Wszyscy sparaliżowani i zdziwieni moim wybuchem. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Nagle kufel, który leżał na ladzie nie daleko mnie. Wystrzelił ze swojego miejsce prosto na twarz Alzack’a. Ten przez moc uderzenia, aż przewrócił się. Zdumiona ja sytuacją popatrzyłam do tyłu czy to nie Mirajane rzuciła, ale ona stała zupełnie w innym miejscu. Popatrzyłam znowu na nich i zauważyłam, że dalej na mnie się patrzą jak na jakiegoś wroga.
- O co wam chodzi ? – zapytałam się i poczułam mocny wiatr. Moje włosy, aż zaczęły latać do przodu, przez co opadły mi na twarz i nie pozwalały na obserwowanie członków gildii. Jedynie co udało mi się osiągnąć, to usłyszenie dźwięku jakiś rozwalanych się naczyń oraz krzyki ludzi. Nie wiedząc co się stało zgarnęłam włosy do ładu i to co ujrzałam mnie po prostu…,aż nie umiem opisać. Wszyscy leżeli na ziemi zakopani przez naczynia, które jeszcze kilka sekund wcześniej spoczywały spokojnie na półkach baru. Każdy jęczał z bólu, że oberwał kuflem w głowę albo, że talerz po tłuk mu się na czole. – Ale… Co ? … Jak ? Przecież ? One były tam… ? – zapytałam się pokazując jednym palcem w miejsce gdzie stały owe przedmioty, a drugim wskazywałam na wkurzonych członków Fairy Tail.
- Co ty robisz idiotko ? – spytał się mnie Gray, który właśnie stawał z podłogi i masował sobie dłonią głowę.
- Ja ? – wycofałam lekko do tyłu głowę z zdziwienia. Przecież ja nic nie zrobiłam ! Najzwyczajniej sobie siedziałam, a ten mnie oskarża ! Pfff… Bezczelność !
- A kto ja ? – zakpił sobie ze mnie.
- Przecież ty siedzisz koło baru. – oznajmiła mnie Cana, która rozpaczała za podziurawioną beczką przez noże.
- No to co ? Ja nawet nie kiwnęłam palcem !
- Nie kłam ! Poczułam twoją magiczną energię ! – poinformowała mnie zdenerwowana Evergreen.
- Dokładnie ! Musiałaś użyć jakieś sztuczki ! Magii ! – poparł ją Wakaba znajdując swój papieros na ziemi.
- Ha ! Kpicie sobie ze mnie ? Przecież ja nawet mocą nie umiem sterować ! A co dopiero robić czary mary ! – odpowiedziałam im krzyżując dłonie przy piersiach.
- To jak wyjaśnisz tysiąc latających naczyń w naszą stronę ? Przecież nikt z nas nie umie magii telekinezy ! – wkurzył mnie Gajeel wyciągający widelce ze słupa, a później zjadając je.
- Dość ! – stanęła koło mnie Mirajane, która jedyna nie oberwała, ponieważ znajdowała się przy barze z dala od niebezpiecznych rzeczy. – Wystarczy tego oskarżania Nagisy ! Zachowujecie się jak dzieci ! Nie zapominajcie, że ona się jeszcze uczy ! Nie umie kontrolować swojej mocy, przez co mogą zdarzać się jej wypadki ! Powinniście się wstydzić, ponieważ krzyczycie na początkującego maga ! Nie tak Fairy Tail uczy ! – skarciła ich porządnie białowłosa. Amen. Westchnęłam z ulgą widząc, że ktoś stoi w mojej obronie ! Alleluja ! Musiała wyglądać ona bardzo przerażająco, gdyż każdy członek Fairy Tail drżał jak galaretka. Ha ! Frajerzy !
- A ty ! – obróciła się w moją stronę z gniewnym wzrokiem – Próbuj panować nad swoimi mocami. Bo inaczej… - spojrzała na mnie swoim demonicznym wzrokiem. Był on tak przerażający, że miałam ochotę uciec z tam stąd jak najdalej.
- Ha-hai ! – odpowiedziałam jej wystraszonym głosem. Przez moją niekontrolowaną magię wszyscy członkowie gildii uczestniczyli w porządkach. Trwało to do wieczora. Lucy oraz ja zmęczone postanowiliśmy, że pójdziemy już do domu. Na następny dzień również nudziłam się w gildii. Siedziałam przy stole i palcem huśtałam szklankę z pomarańczową zawartością.
- Witaj Miro ! – właśnie do gildii wszedł Warren. Jest ! W końcu przyszedł ! Ostatnio był na misji, a miał mnie uczyć. Cóż za samolub. Zerwałam się z krzesła energicznie i w mgnieniu oka już stałam przy nim. Palcem dotknęłam go w ramię, a ten odwrócił twarz w moją stronę z pytajnikiem na facjacie. Hmmm… Chłopak przystojny nie był…
- Warren ? Dobrze pamiętam ?
- Jasne. Warren w własnej osobie – pokłonił się lekko – A ty ?
- Nagisa Kangae. – odpowiedziałam mu krótko.
- Ach tak ! Miałem Cię uczyć używać telekinezy oraz czytania w myślach.
- A co z komunikacją ? – zapytałam się przekręcając głowę lekko w lewo.
- Doszliśmy do wniosku z mistrzem, że bardziej Ci się telekineza oraz czytanie w myślach przyda. Po za tym rozmawianie przez umysł jest trudną sztuką.
- Ten dziadyga nie wierzy w moje umiejętności – powiedziałam do siebie patrząc w bok wkurzona.
- Co mówisz ?
- Nie, nie nic. – przeniosłam wzrok na niego uśmiechnięta. Dobrze, że nie słyszał, to co powiedziałam. Fiuuu… - Kiedy zaczniemy trening ? – spytałam się plotąc dłonie za plecy.
- Nawet dzisiaj, ale wpierw muszę złożyć raport mistrzowi – pokazał kciukiem za siebie w drzwi mistrza. Pochyliłam się w bok, a aby wzrokiem uchwycić wskazane miejsce.
- Rozumiem, poczekam – odpowiedziałam mu przytakując głową. Po kwadransie mag komunikacji był już wolny. Skierowaliśmy się na drugie piętro, aby nikomu nie przeszkadzać. Podeszli do najbliższego stołu w kącie. Warren sięgnął po kufel, który spoczywał na drugim stole i położył go na blat. Po czym wskazał na niego palcem.
- Widzisz to ? Masz to podnieść.
Kiwnęłam w geście, że rozumiem i złapała za ucho kufla i podniosłam do góry.
- Nie, nie, nie. – chwycił mnie za dłoń – Nie tak… Mocą.
- Aaaaa ! – odłożyłam naczynie i popatrzyłam na nie, a później na mężczyznę – Jak ?
- Co jak ? – spytał się mnie marszcząc czoło.
- No jak to zrobić ? – machnęłam rękoma.
- Zapomniałem, że nie znasz nawet podstaw… - położył swoją dłoń do czoła i powiedział załamanym głosem. – Wpierw – chrząknął – Zamknij oczy. Wyczyść umysł od wszelkich myśli.
- Wyczyścić? Przecież to…
- Zrób co każe – powiedział poważnym głosem.
Zrobiłam tak jak kazał. Zamknęłam oczy, wypuściłam powietrze i skupiłam się.
- Teraz zastanów się nad mocą. Wyobraź sobie jaki ma kolor…
Pomarańczowy ! Kocham pomarańczowy ! Jest taki promienny !
- Kształt…
Kształt ? Co on ma na myśli ? Hmmm… Powiedzmy, że będzie przybierał kształt przedmiotu.
- Oraz kieru… - już miał dokończyć, ale gdy usłyszał, że naczynie zaczęło drżeć na stole zamknął się i nie przeszkadzał jej.
Dobra no i co ? Mam ciągle tak stać z zamkniętymi oczami ? Już sobie wyobraziłam kufel, który jest otoczony mandarynkowym kolorem i skręca w lewo i prawo i lewo i prawo. Mówiąc to Warren obserwował jak lewituje w powietrzu naczynie i porusza się tak jak ona sobie to wymyśliła. Otworzyłam oczy i zauważyłam jak kubek spada na ziemie. Zdumiona wpatrywałam się w przedmiot, który leżał na ziemie.
- Warren dlaczego to przewróciłeś ? Przecież ludzie z tego będą pić – odparłam pokazując palcem na podłogę, a spojrzenie przeniosłam na niego.
- To nie ja to zrzuciłem – podrapał się za tył głowy śmiejąc się lekko – tylko ty.
- Nie ładnie kłamać – nadymiłam policzki krzyżując ręce przy piersiach. 
- Udowodnię Ci to. Popatrz na kufel. 
- No dobra i ? - spojrzałam na naczynie.
- I powtórz wszystko to co wcześniej, ale bez zamykania oczu - poinformował mnie kładąc dłonie na biodra.
- Okey... - wymamrotałam i zrobiłam wdech oraz wydech. Wyobraziłam sobie pomarańczowy kolor i to jak się przemieszcza. Otworzyłam szeroko oczy, gdy zobaczyłam, że owy przedmiot się podnosi dryfując po oranżowej aurze. Podniosłam palec wskazując na paranormalną sytuację. - To-to-to TO LEWITUJE ! 
- Widzisz - uśmiechnął się triumfalnie ciesząc się, że to on miał rację. 
- W lewo - powiedziałam do siebie i w głowie zrobiłam skręt w daną stronę. Tak jak przepuszczałam, to poszła tam gdzie chciałam. Pisnęłam tupiąc nogami ze szczęścia. - Jestem zajebista ! Ha ! 
- Cholera... Co się tam dzieje, że Nagisa się wydziera ? - narzekał różowowłosy dłubiąc sobie w uchu siedząc na krześle.  
- W samą porę sprawdzić ! - odpowiedziała pełna entuzjazmu Erza kładąc  kroki w stronę drugiego piętra. Gdy osiągnęła swój szczyt, który miał tylko 6 metrów. Zauważyła Kangae, która obraca się jak debil oraz cieszy się jak debil widząc, że kufel lata za nią. 
- Yeeee ! To jest świetne ! - podskoczyła zapominając o zadaniu przez co zdekoncentrowała się i kubek wystrzelił jak błyskawica, która odbijała się o ściany uderzając w brodę Warren'a. Chłopak złapał się za bolące miejsce robiąc kilka kroków w tył, krzywiąc przy tym twarz w grymasie.
- Dobrze Ci poszło - podniósł kciuk w górę - Ale nie dekoncentruj się. 
Popatrzyłam na niego z otwartymi ustami i kiwnęłam głową, że rozumiem.
- Widzę, że już umiesz panować nad mocą - podeszła do nas szkarłatnowłosa, spoglądając to na mnie to na niego. 
- Nagisa koniec treningu. Kiedy indziej nauczę Cię czytania w myślach. Zostawię Cię w rękach Erzy - popatrzył na Scarlet i opuścił nas narzekając, że mu chyba skrzywiła się dolna szczęka. 
- Eeeeeerza-chaaaaan ! Widziałaś to ? Widziałaś ? - zaczęłam się pojawić tam i tam ciesząc się jak głupi do sera. - Umiałam czarować ! Jestem super ! Yeeee ! Wszyscy mi zazdroszczą ! juhu ! - zaczęłam, aż z radości tarzać się po ziemi ? Jakoś dziwny wzrok Tytani mnie nie rozpraszał. Gdy już w miarę się ogarnęłam wstałam taka pełna energii. 
- Eeeee... Widzę, że tryskasz energią - uśmiechnęła się do mnie ciepło krzyżując ręce przy piersiach.
- Erza-chan. Jakaś ty miła - podeszłam do niej i zaczęłam jej dłońmi ciągnąc policzki. Cieszyłam się jak dziecko ! Jakbym wygrała 10000000 milionów jenów ! Na czole Scarlet pojawiła się żyłka, która pulsowała niebezpiecznie. Jeden, dwa i trzy ! Bum ! Nawet nie wiem kiedy, ale gdy otworzyłam oczy znalazłam się na podłodze z wielkim guzem na głowie. 
- Zostaw moje zgrabne, piękne i pryskające młodością policzki ! - spojrzała na mnie jak demon ściskając pięści.
- Ha-hai ! - odpowiedziałam jej dalej ciesząc wafla. 
- Jeżeli tak masz dużo energii to może pójdziesz z nami jutro na misję ? - spytała się mnie już powoli wypuszczając parę. 
- Na misję ! No jasne ! - odparłam wstając i bujając się w lewo i prawo. 
- Znakomicie. Jutro na peronie o 10. 
- Hai, hai, hai ! - zaczęłam schodzić po schodach cała w skowronkach. Gdy wyszłam z gildii. Stanęłam na chodniku zastanawiając się nad czymś - Co mówiła Erza ? - zapytałam siebie przekręcając lekko głowę w prawo i myśląc nad tym.

Shi - Bam, bam , bam! Nowy rozdział! Wszyscy się cieszymy jak tam to na górze dziecko! 
Nagisa - Umiem czarować! *Tańczy jak ten chłopczyk* 
Shi - Taaa... Masz się czym cieszyć... DOBRA WIADOMOŚĆ ! Ostatnia zawody z piłki nożnej wygrałam i przeszłam do drugiego etapu ! Jutro mam następna zawody! Ha! Sport! Sport! Sport to zdrowie! Po za tym w następnym rozdziale, będzie się dziać coś ciekawego Nagisa?
Nagisa - Och... Prawie nic. Jedynie źli ludzie będą mnie szukać oraz wraz z drużyną Natsu będziemy podziwiać syreny... Co było bardzo złym pomysłem ! 
Shi - Dobra! Nie spoileruj już tak! A ja tylko zdradzę tylko, że za kilka rozdziałów, pojawi się scena Laxus x Nagisa, ale czy będzie poważna? Prawdziwa? Och... tego powiedzieć nie mogę D: 
Nagisa - Gihihihiih... Będę miała świetną akcję z moim seksa bombą! 
Shi - DObra nie jaraj się tak, bo zaraz mi tutaj w samozachwyt popadniesz! Mam nadzieję, że rozdział się podobał! Kto przeczytał niech zostawi po sobie ślad! Nawet jeżeli jest Anonimem, tylko proszę się podpisać! ^^ To na tyle! Życzę miłej nocy czy tam dnia, nie wiem kiedy to czytacie xd. Ja ne!

15 komentarzy:

  1. Miałam skomentować już dawno, ale dopiero teraz wiem, co powinnam napisać ;)
    Bardzo polubiłam to opowiadanie od samego początku i Nagisę. Charaktery pozostałych świetnie są przedstawione. Rozdziały pojawiają się regularnie, będę tu zaglądać i czytać, bo warto. I gratulacje z wygrania zawodów! ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że moje opowiadania dopadły Ci do gustu ^^. Również uśmiecham się do ekranu, ponieważ widzę, że dołączyłaś do obserwowanych :]. Mam nadzieję, że będziesz często wpadać ^^ (Muszę w końcu znaleźć czas, aby stawić u Ciebie komentarze. Bo wszystkie rozdziały już mam obcykane i przeczytane ^^). Dziękuję za komentarz ! Ja ne !

      Usuń
  2. Ohayo!!! Cieszę się, że pojawił się nowy rozdział i że mam zaszczyt go skomentować :D. Podobał mi się opis treningu Nagisy z Laxusem oraz to, co miało miejsce we wiosce. Chociaż wesoło nie było, bardzo dobrze to przedstawiłaś. Zastanawia mnie tylko, skąd oni wiedzą tyle o Nagisie??? I właściwie, po co im ona??? pewnie później to rozwiniesz, jak mniemam :D.

    Natsu, naprzykrzający się Lucy i latający po gildii jak piłka, był przezabawny :D. A późniejsza akcja tłuczenia zastawy przez Nagisę - bezbłędna :D. I jeszcze biedny Warren, zła Erza i skleroza naszej roztrzepanej nastolatki :D. Fajnie, fajnie, fajnie :D. Mam tylko nadzieję, że jej się przypomni, gdyż inaczej Tytania zrobi z niej miazgę, a tego raczej nie chcemy :D. Pozdrawiam cieplutko :D.

    Ps. Gratki :D. Grasz w nogę??? Fajnie :D.
    Ps.2. Bardzo lubię te animacje, które dodajesz :D. Zawsze poprawiają mi humor :D. A chłopiec jest bezbłędny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mam zaszczyt go komentować xD. DObrze przedstawiłam akcje w wiosce ? Oooooo *O*, nie wiesz jak mi teraz ciepło w serduszko za te słowo ^^. Czuję się w swoim żywiole, pisząc takie sytuacje... Hhihiihihih *Psycho Śmiech* Yghm...Po co im ona Nagisa ? Arghh... Zapomniałam to wytłumaczyć... Hmmm kiedyś to tam wyjaśnie xd. Akcja Natsu i Lucy było po prostu czynnością normalną w Fairy Tail xD. Spokojnie Nagisa nie zapomni. Bo misja będzie na prawdę... potrzebowała... spokoju, skupienia oraz cierpliwości !^^ Tak gram w piłkę nożną, to mój ulubiony sport. Człowiek z cyckami też w to może grać ^^. Mi też się podobają moje animacje xD, rozbrajają pozytywnie xd. Dziękuję za ten bardzo miły komentarz ! Ja ne!

      Usuń
    2. Nie ma za co :D. Nigdy nie twierdziłam, że noga to sport dla mężczyzn :D. Oglądałaś "Podkręć jak Beckham"??? Jak nie, to polecam :D. Czyli lubisz krew i te sprawy??? To chyba dobrze :D. Czasami być takim psycholkiem, aż trzeba :D. Lecę do kolejnego rozdziału :D.

      Usuń
  3. Wow, wow,wow wow wow!! Genialnie!!!! Nie mam słów!!! Moge tylko powiedxiec ze z utesknieniem czekam na LaxusxNagisa :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę się doczekać, aż zacznę pisać Laxus x Nagisę. Coś czuję, że ten rozdział będzie bogaty ! :> Dziękuję za komentarz ! Ja ne !

      Usuń
  4. "- Dzieci… Uspokójcie się do cholery jasnej ! Chora osoba, czyli JA ! Chce odpocząć, więc zamknijcie się ! Bo zaraz wyjdę z siebie ! – "
    Ruri siedząc na drugim piętrze przy barierce prychnęła ze śmiechu
    - Żądasz niemożliwego. To Fairy Tail, nie skończą do wieczora...

    "Nie zapominajcie, że ona się jeszcze uczy ! Nie umie kontrolować swojej mocy, przez co mogą zdarzać się jej wypadki ! Powinniście się wstydzić, ponieważ krzyczycie na początkującego maga ! Nie tak Fairy Tail uczy ! "
    - Pfff, ja kiedy po raz pierwszy użyłam magii uratowałam swoją dupę i mojemu bratu. A moja siostra ocaliła nas wszystkich tak w sumie. - Stwierdziła ubijając rękojeścią wielkiego miecza tytoń w fajce Laxusa.

    "Przez moją niekontrolowaną magię wszyscy członkowie gildii uczestniczyli w porządkach. "
    -Ups, chyba jakiś niekontrolowany portal się otworzył pod moim krzesłem, nara frajerzy XD

    - Och, już skończyliście? - Wychodzi poprawiając mocno rozczochrane włosy nie zwracając uwagi na swój rozmazany makijaż
    - A co ty tutaj masz? - zapytał Gray wskazując na coś białego ja jej policzku.
    - To....Jadłam pączka! (oglądasz apstrachuje? obejrzyj ten fragment XD http://youtu.be/N4szQ6UQbOs?t=1m1s )

    "- Zostaw moje zgrabne, piękne i pryskające młodością policzki ! - "
    -Nagsi, Erci się nie dotyka fizycznie, to wolno tylko Jellalowi :D - Troll face
    *mordercze spojrzenie Erci* - Gomene....

    Jak zawsze supcio rozdział, może mało akcji, ale nadrabia humorem. Hi hi, a ja wiem co będzie w następnym rozdziale :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Alexis z naszym dupnym komentarzem ! XD. Niestety oni się tylko uspokoili, bo zauważyli, że te naczynia zaczynają się ruszać xD, a tak naprawdę mieli ją w głębokim poważaniu. Każdy wie, że ich tylko mistrz, Erza, Mirajane może uspokoić :]. Ruri taka doświadczona ;o bardziej od Nagisy...
      Shi - Nagisa ! Zapierdalaj się uczyć ! Musisz przebić Ruri !
      Nagisa -*Jako nastolatka leży na łóżku słucha muzy i czyta magazyn z przystojniakami* Tak, tak. Później wyniosę śmieci.
      Shi - Nastolatki... I powiedz jak takiego mam uczyć ! Pfff... !
      Nasz Jaśmin nie należy do perfekcyjnej pani domu ;/ co za szkoda. Tylko ja to ciekawa jestem gdzie ona polazła ;]
      Tak, tak oglądam Abstrachuje xD, a ten tekst ubóstwiam ! Przypomniał mi się taki tekst.
      ,,-Piłeś ?
      -Nie, ćpałem" XD
      Wiem, że mało akcji, ale chyba więcej niż przedtem ! W końcu wyszłam z tego cholernego treningu i mogę zacząć swój plan ! ^^ Alexis, wie co będzie w następnym rozdziale, ale to co CI powiedziałam jest.. 2/4 ? xD Buahhaha ! Nie wiesz na jaką misję pójdą ! Dziękuję za komentarz ! Ja ne !

      Usuń
  5. Czytałam już wcześniej, ale dopiero teraz znalazłam czas, aby skomentować. Jest zajebiście. Czekam na więcej. Wkurzenie Laxusa - 5 minut, Trening z Warrenem - godzina. Entuzjazm Nagisy - bezcenny.
    Naczynia latają! Burza talerzy. Jest nadzieja dla Nagisy i Laxusa xD
    Wow, Shi jesteś psychologiem?
    Bo tak jakoś Nagisa zmieniła swoje zdanie co do Laxusa. Nala! Nowy genialny paring!
    Eizo.... Myślałam, że to będzie jakiś braciszek Erzy lub coś takiego.... a tu bum!
    Takie wow! Takie brutalne wow! I takie... boskie.
    Zaczynam mieć psychopatyczne myśli xD Gihihi!
    Jak ci poszły zawody? Mam nadzieję, że dobrze. Ja też gram, a raczej grałam w nogę. Trener stwierdził, że lepiej i bezpieczniej będzie jeśli się wypiszę... Wskaźnik bezpieczeństwa podniósł się o dwie kreski... Tak powiedział.
    No cóż.... Nie przynudzam już. Ślę weny i buziaczków :**** Mogłabyś mi napisać kiedy będzie następny? Buziaczki :*****************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem będzie pewna scena Laxus x Nagisa, ale czy to będzie prawdziwe lub na poważnie ? No nie wiem, nie wiem. Ja za to z imieniem Eizo czytam Ecjo, ponieważ jak ktoś grał Assasin'a, to wie dlaczego xD. Następny rozdział może zjawić się.. Nie wiem w piątek, a może nawet jutro ? Bo już mam napisane 4 strony :>, a to jeszcze nie początek, więc NAJBLIŻSZY ROZDZIAŁ BĘDZIE DŁUUUUUGI ! Dziękuję za miły komentarz ! Ja ne !

      Usuń
  6. Za każdym razem rozwala mnie Laxus-"zlotowlosa" XD
    Ej? Erza bedzie uczyła Nagise telekinezy? W końcu tez zna tą magię, a założę sie, ze byłoby śmiesznie XD Tak jak wtedy, kiedy uczyła Natsu czytać XD...
    Matta ne~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie xd Erza jej telekinezy uczyć nie będzie, ale za to władzy nad mieczami, włóczniami, łukami itd, to tak. Tylko czy ona ten trening przeżyje ? Kto wie xd w końcu to Erza. Ona czasami za bardzo się wczuwa w rolę trenera ;-;. No bo kiedyś pisałam blondyn i tak mi nie pasowało, więc złoto włosa, bo tak bajecznie brzmi xd Jak z jakiej bajki Roszpunka czy tam Barbie XDDDDD. Dzięki za komentarz ! Ja ne !

      Usuń
  7. Eizo :3 Oj była masakra. Krwawo <3 Wyczuwam duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużooooooooooooooooooooo śmierci <3

    OdpowiedzUsuń
  8. "Nie zapominajcie, że ona się jeszcze uczy ! Nie umie kontrolować swojej mocy, przez co mogą zdarzać się jej wypadki ! Powinniście się wstydzić, ponieważ krzyczycie na początkującego maga ! Nie tak Fairy Tail uczy ! "
    Levy: Początkujący mag skąd ja to znam *mówi i patrzy na Natalię czytającą książkę*
    Meme: Nie dość ze nic nie umie to jeszcze się opierdala.
    Yyyy dzięki za te wasze "komplementy"
    M&L: Nie ma za co.

    "- Dzieci… Uspokójcie się do cholery jasnej ! Chora osoba, czyli JA ! Chce odpocząć, więc zamknijcie się ! Bo zaraz wyjdę z siebie ! – "
    Kobieto to Fairy Tail, ich uspokoi może tylko: Erza, Mira, Saeko, Levy, Nanali i niekiedy Lucy.


    "- Zostaw moje zgrabne, piękne i pryskające młodością policzki !"
    To może tylko Jellal, to facet, który przeżył!

    Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń