niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 13 : Konsola

Stałam przed domem Lucy, a zarazem moim. Sięgnęłam do kieszeni, aby zaraz wyciągnąć swoje klucze, dzięki którym otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. Parę schodów w górę i znowu przeszkoda. Chwyciłam za kolejny klucz i otworzyłam kolejne drzwi. Westchnęłam, gdy zamykałam ostatnią przeszkodę… Czyżby na pewno? Nie wiedziałam wtedy, że TO na mnie czeka. Rzuciłam swoją torbę na kanapę. Weszłam do kuchni, złapałam za szklankę, nalałam sobie do niej wodę, wypiłam za pierwszym razem, odłożyłam i skierowałam kroki w stronę pokoju Lucy. Pozwoliła mi spać u siebie, gdy ona  przebywa na misji. Przekraczając próg do sypialni, zaraz poczułam jak ktoś mnie przygniata do ściany, łapiąc za nadgarstki. Wszystko wydarzyło się przy mrugnięciu oczami. Wystraszyłam się. Nie chciałam otwierać oczu, ale w końcu się odważyłam. Zobaczyłam przed sobą Laxus’a, który miał uśmiech prawdziwego człeka, który chce zgwałcić nawet owcę!
- Laxus? - Wyszeptałam jego imię, bo nie mogłam uwierzyć, że to on. Jego odpowiedzą było przejechaniem językiem po mojej szyi. Poczułam przyjemny dreszcz, który wędrował po moim całym ciele. Moje nogi z waty, chyba zaraz się połamią z tego wrażenia. Chce więcej… Proszę…
- Aaah… co ty robisz…? – zapytałam się i znowu nie dostałam odpowiedzi słownej. Tym razem powalił mnie, całując moją szyję, dodając gdzieniegdzie język. Chyba nie dostanę od niego odpowiedzi… Napalony jak każdy facet… Ech… Użyje mojej magii, aby uderzyć go lampą. Rozchyliłam lekko oczy, bo nawet nie wiem kiedy z rozkoszy je zamknęłam. Popatrzyłam na bojowy przedmiot i… Co jest?! Nie mogę używać magii?! Dlaczego?! Nie mogłam dalej się nad tym zastanawiać, gdyż z moich ust wyszedł jęk. Skubany znalazł moją najdelikatniejszą część. Rozkoszował się moim odkrytym dekoltem, aby zaraz podnieść głowę i spojrzeć w moje oczy. Jego granatowe oczy jak atrament, hipnotyzują mnie niesamowicie! Wiem, że powinnam przestać, ale… Pragnę więcej! Jakoś samej siebie nie umiałam opanować. Poruszyłam głową do przodu, aby złączyć nasze wargi w niesamowicie ciepłym pocałunku, gdy uwolnił moje dłonie od razu położyłam je na jego policzkach, natomiast on objął mnie swoimi w pasie. On kroki w tył, a ja przód. Opadliśmy na łóżko, robiąc fale materacem po przez ciężar. Leżąc na nim oplotłam swoje nogi o jego. Pocałunek stał się gorętszy oraz zachłanniejszy. Do zabawy dołączyły się powoli języki. Poczułam, że palę się w środku jak w kotle. Stękaliśmy obydwoje, mówiąc, że chcemy więcej. Zaczęłam jechać swoją dłonią po jego szyi, aby zastopować na torsie i badałam jego powalające mięśnie. Odczepiliśmy się od siebie, dysząc oraz łapiąc łapczywie powietrze. Nasze usta były połączone przezroczystą pajęczynką. Chciałam chwilę odpocząć od tej czynności, ale on zaraz znowu się do mnie przylepił. Mogłam go odczepić, ale nie chciałam. Tego potrzebowałam. Tak bardzo chciałam jego bliskości. Jęknęłam, gdy zanurkował swoją dłonią pod moją koszulkę. Czerwona na twarzy spojrzałam na niego zażenowana.
- Nagisa?
Usłyszałam za sobą głos Lucy. Wystraszona popatrzyłam do tyłu i…
- Aaaaaaaaa!
Zerwałam się z łóżka, spocona jak nigdy dotąd. Przed mną miałam Lucy.
- Nagisa? Wszystko w porządku? Ciągle mówiłaś pod nosem : Laaaxus… I jeszcze gorąca jesteś jak kaloryfer? Masz może gorączkę?
Zapytała się mnie kładąc swoją dłoń na moim czole. Sama zaraz przyłożyłam swoje dłonie do policzków. Faktycznie. Byłam parząca jak kuchenka. Rozejrzałam się po pokoju zdumiona, aby zaraz westchnąć. To był sen… Nie wiem czy się cieszyć, czy może klnąc, że tak blisko było!
- Wszystko jest w porządku, po prostu… - przełknęła głośno ślinę myśląc o tym, co mi się śniło – Gonił mnie wielki gofr, który zjadł Laxus’a i wiesz… - zaczęłam udawać, że lecą mi łzy. Tak bardzo teatralnie – To było straszne… - pisnęłam cicho pod nosem, a blondynka od razu mnie przytuliła do swojego zderzaka… Auć?
- Och, jaka ty biedna… Ale zdradzę Ci w sekrecie, że mnie kiedyś gonił wielki Happy z widelcem w dłoni, to było dopiero straszne!
Kiwała głową, że rozumie mój udawany ból, po czym pogłaskała mnie po głowie, aby po kilku sekundach puścić.
- Już wróciłaś z misji?
Spytałam się jej sięgając po chusteczkę. Wytarłam sobie nią czołem, gdyż byłam mokra jak pies w lecie.
- Kilka godzin temu. Zdążyłam się wykąpać i ogarnąć… Żebyś widziała moje wcześniejsze ciuchy… Całe w ropie…
Załamana opowiedziała mi wszystko co ją napotkało na misji oraz, to, że musiała pobijać jakiś wymyślony rekord Natsu, aby nie płacić za obiad. Mówiła, że on jest mało męski, gdyż, to facet powinien płacić, a nie kobieta! Szczyt bezczelności trzeciego stopnia! Czy jakoś tak. Szczerze nie słuchałam jej jakoś specjalnie. Byłam w myślach dalej w łóżku z Laxus’em…
***
- Ach, ta cholerna burza.
Marudził Macao siedząc przy Wakaba’ie i pijąc jak zawsze alkohol.
- Przez nią mokro na wszystkich dostępnych ulicach.  
Pomagał mu narzekać jego najlepszy przyjaciel w najlepszej czynności dla faceta! W piciu!
- Ale ta atmosfera była inna! – Wtrąciła się Levy, która przechodziła obok nich. W rękach trzymała stosik książek, który ją zasłaniał. Podrzuciła lekko plik ksiąg, bo już jej zjeżdżał z dłoń – Wyczułam w nich pyłki magicznych cząsteczek! Coś jak Laxus wytwarza podczas używaniu swoich mocy albo… - mina jej zrzedła – Jak się denerwuje i nie umie opanować swoich emocji…
- Levy! Nie bądź śmieszna! – Krzyknął do niej Wakaba nie wierząc w słowa dziewczynki – Sam Laxus, umie tylko wytworzyć burzę w otoczeniu małego miasta, jak typu Magnolia, a to przecież padło w całym kraju!
Uderzył pięścią w stół dając do zrozumienia McGarden, żeby sobie wybiła te bujdy z głowy.
- Ja wcale nie żartuje!
Podniosła głos do nich już zdenerwowana niebieskowłosa. Ona im mówi swoją czystą prawdę, a oni ją wykluczają? Chamskie!
- Ona mówi prawdę – rzekł stalowo Gajeel zabierając książki od Levy. Dziewczyna od razu zaczęła rozmasowywać swoje biedne dłonie.
– Również to wyczułem, gehe.
Przerażony Macao popatrzył na Redfox’a, który szczerzył się teraz jak głupi do sera.
- Nie mów stary, że teraz Laxus jest większą bestią?
- To nie ja, matoły jedne.
O wilku mowa! Najmłodszy Dreyar siedział przy barze wsłuchując się w ich ,,plotkowanie”.
- Jak nie ty? To kto?
Zapytał się zdumiony Wakaba, który odciągnął swoją drugą żonę od ust – cygaro. Gdy blondyn już miał odpowiedzieć do gildii wszedł Jet, który zapomniał wyhamować i wpadł zza bar niszcząc niektóre naczynia.
- Na Merlina! Jet nic Ci nie jest?
Podbiegła do niego wystraszona Levy. Położyła dłonie na ladę i wychyliła się, aby sprawdzić, czy przyjaciel się trzyma, ale chłop wystawił głowę szybciej niż jej się zdawało.
- Mam świeże wiadomości! – Wyciągnął do góry rękę, a w niej dzierżył gazetę – Sztuczna Burza wywołana przez maga!
W gildii zrobiło się jednogłośne zdumienia. Jak w typowych serialach jak rodzice dowiadują się, że ich córka jest w ciąży.
- P-przez maga?
Chciała się upewnić Cana, bo już nie była pewna, czy jest, aż tak pijana, aby słyszeć paranormalne nowinki!
- Tak, przez maga – Zebrał się Jet i rozłożył gazetę na stole obok Mirajane zaczynając głośno czytać - ,,Meteorolodzy są zdziwieni, tym, że nagła zmiana pogody została wytworzona przez żyjącą istotę! Dotychczas w żadnych kronikach nie został zapisany taki wynik, aby była burza w całym państwie! Rada jest zaniepokojona, że mag, stworzyciel burzy, może współpracować z Zeref’em i odwrócić swoje moce przeciw całemu kraju! Życia każdego członka Fiore jest zagrożone!
,,- Jestem pewny, nawet dam odebrać sobie moc, że to był żaden Zabójca Smoków lub Bogów, których aktualnie znamy. Ten mag był sto razy silniejszy!” Opowiedział nam jeden Meteorolog, który pracuje dla Rady! Potężna burza nie dość, że pojawiła się w całym państwie, to jeszcze zrobiła niesamowite szkody! Jak rozwalenie niektórych wsi lub wysokich wieżowców! Pogoda zabiła około stu ludzi oraz pięćdziesiąt jest rannych! Rada sygnalizuje do każdej gildii, aby szukała sprawców!”
W Fairy Tail przez długich dziesięć sekund było cicho, dopiero chrząknięcie mistrza wzbudziło odświeżenie umysłów wróżek.
- Skoro proszą nas o pomoc, trzeba będzie im podać dłoń.
***
- To co skarbie! Powiesz mi, gdzie leży Fa-i-ry Ta-ile?
Zapytał się chłopak kobiety, którą ciągnął za włosy, a ona podróżowała wraz z nim. Za plecami. Cicho krzycząc z bólu.
- J-J-Ja naprawdę nie wiem…
Odpowiedziała mu szepcząc cicho pod nosem. Miała ranne ciało. Zadrapania, rany cięte, siniaki, poparzenia. Takie ozdoby były na jej ciele. Kobieta nie mająca nic wspólnego z nim, została tak okrutnie potraktowana.
- Oj… Nie wiesz? - Skręcił głowę w lewo uśmiechając się szalenie. Wybałuszył oczy, aby spojrzeć na nią kątem oka. – Wiesz… Kocham tą naszą rozmowę! Mogę zobaczyć jak bardzo silny się stałem!
Jego ramiona zaczęły się poruszać po przez duszony w sobie śmiech. Trzydziestolatka się bała. Okropnie się bała. Nic nie zrobiła. Nie zna człowieka, a została gorzej potraktowana niż pies. Pierwsza łza spłynęła jej po policzku. Wytrzymała z nim tak długo, że już nie miała sił, aby wziąć wdech, więc puszczenie przezroczystej kropli, można nazwać znakiem, który świadczył o wytrwałym duchu kobiety! – Oraz… - ścisnął mięśnie przy skroniach patrząc ciągle na niewolniczkę – Zaobserwować wytrwałość ludzkich uczuć.
Zatrzymał się i ścisnął uścisk na jej włosach. Ona wiedziała co zaraz zrobi. Popatrzyła w górę swoimi fiołkowymi oczami, a blask słoneczny odbił się w jej źrenicach, jakby mówiło samo za siebie, że jest czysta i bez win. Uśmiechnęła się delikatnie do ciepła i wyszeptała.
- Kocham Cię…
Gdy miała wypowiedzieć imię swojego kochanka, słowo zatrzymało się w gardle i nie mogło wyjść. Chłopak trzymając za kudły uśmiechniętą głowę rzucił na ziemię, aby zgnieść butem.
- Nie gadaj bzdur, szmato! Nie ma na świecie miłości! To tylko uczucie, które ma krzywdzić ludzi wierzącą w nią!
Zmiażdżył butem ostatni raz twarz, już martwej kobiety i odwrócił się. Spojrzał na jej ciało. Brakowało puzzla. Splunął w jej stronę i zaraz zamienił się w błyskawicę, aby pojawić się kilka metrów dalej. Ręce w kieszeni, a na twarzy wielki grymas i złość na cały świat. Z nieba zaczęły padać krople deszczu, a chmury malowały się na odcień goryczy, aby przeżyć żałobę biednej, storturowanej kobiety. Sam nie wiedział, dlaczego tak robi, ale… To sprawiało mu tyle radości! Widział, a nawet czuł, że stał się ogromnie silny! Krzywdy wyrządzone ludziom, które w ciągu jednego dnia udało mu się zrobić, było najlepszą rzeczą w życiu! Wiedział, że skazańców, to boli, ale… To tak go kręciło! W końcu czerpał z czegoś radość! Kąciki ust znowu podniosły się do góry wykręcając się w boki. Krajobraz, który miał przed sobą spowodował zapalenie załadowań elektronicznych. Wyglądały pięknie. Rubinowe błyskawice, które tańczyły wokół niego, które na sam widok poprawiały humor, lecz niestety właściciel ich stosował do okrutnych i krwawych rzeczy. Z tej magii zginęło już sto osób, a nawet może i więcej! A to tylko dlatego, że szuka jednej osoby, na której mu zależy… Ale, czyż to nie jest hipokryta? Apeluje, że miłość zbędna, a sam szuka kobiety, która ociepla jego serce?

***
- No pokaż, co tam masz?!
Próbuje Gray wyrywać przyjacielowi – tak akurat – zwój, który skubany mocno trzyma w dłoniach.
- Kasa do rączki. To pozwolę pomacać!
Krzyknął do niego Natsu, siłując się z nim na środku gildii. Dziwnie nikt nie zwracał na nich uwagi, może dlatego, że to się dzieje w dzień, w dzień? Ech… Nogi i ręce opadają!
- Pomacać, to sobie mogę za darmo.
Szarpali się, to w lewo, to w prawo. Ściskali coraz mocniej buty do podłogi, ich zęby szurały się o siebie wydając czasami dźwięk, a ich dłonie były już całe spocone. Co dobrze nie świadczyło, gdyż śliski zwój chciał im uciec z pod rąk. Ciągnęli go jeszcze chwilę, aby zaraz owy przedmiot dostał skrzydeł i fruwał po niebie, lecz tylko na kilka sekund, bo zaraz wylądował na ziemi, zataczając się. Makarov jedynie otworzył oczy – bo dziad zasnął na siedząco na ladzie – i ujrzał zwój. Spojrzał na chłopaków, którzy się przytulali. Byli przerażeni, gdyż myśleli, że zwój uderzy mistrza, ale tym razem mieli szczęście. Dziadek zarzucił swoją laską i podniósł zwój. Badał go wzrokiem, aby zaraz spojrzeć poważnie na chłopaków.
- Natsu, Gray… - odparł z powagą, aby zaraz rzucić skarbem w głowę Natsu – Czemu wynosicie zwoje z biblioteki!
Dragneel zaatakowany ,,papierowym kijem” od razu zaprzeczył dziadowi.
- To nie zwój z biblioteki! To mapa do skarbu!
- Do skarbu!?
Nagle ożywiła się cała gildia. Wszystkim, ale to wszystkim świeciły oczy. Gwiazdki, planety, słońce, nosz cały układ planetarny wyświetlał się im w źrenicach! Każdy członek Fairy Tail wstał od stołu, aby zaraz pobiegnąć do mapy, nie ważne, że kogoś podepczą! Przecież, ten świstek papieru prowadzi do SKABRU! Będą bogaci albo uzyskają jakieś drogocenne przedmioty, księgi, albo nawet ryby! Tak, to marzenie było Happy’iego.
- To na pewno kryje drogę do starych, drogocennych ksiąg!
Wykrzyczała Levy wchodząc na plecy Gajeel’a, bo przez ten tłum nie widzi strony do celu.
- Nie prawda! To na pewno pieniądze!
Nie zgodził się z nią Wakaba wydmuchując w jej stronę popielaty dym. McGarden od razu przyłożyła dłoń do ust. Nie jest przyzwyczajona do tego groźnego zapachu, woli zdecydowanie woń biblioteki oraz świeżo napisanych książek.
- Co wy gadacie! To odkryje sekret prawdziwego mężczyzny!
Krzyknął na całą gildią Elfman wypijając biceps do przodu.
- Przepis na najlepsza rybkę!
Ślini się Happy latając wokół Natsu i lądując powoli na jego ramieniu. Różowowłosy chłopak zaczął kręcić palcem w stronę chmary ludzi.
- To ja trzymam zwój…, więc skarb jest mój!
Poinformował ich podniesionym głosem i wylądował swoim kciukiem na torsie, zaznaczając, że to jego i tylko JEGO! Przez chwilę trwała cisza, aby zaraz cała gildia zaśpiewała chórem.
- BRAĆ NATSU!
- Co?!
Dosłownie można powiedzieć, że nad jego głową znalazł się pytajnik z wykrzyknikiem. Jedyne, co mu zostało, to ucieczka! Drzwi miał naprzeciwko, ale również tam znajdował się tłum członków Fairy Tail, którzy biegli już do niego! Nic innego mu nie zostało jak… przebić się przez ścianę!
- Brać Natsu!
Rozkazał Elfman, również przebijając się przez ścianę. Wystarczyło tylko jedno słowa, aby w ciągu niecałej minuty, opróżnić prawie całą gildię. W budynku została jedynie kelnerka, mistrz oraz nienapalony na to wszystko wnuk Tytana.
- Puk… Puk? – zapukała delikatnie Nagisa, która wchodziła wraz z Lucy do gildii. Rozejrzała się zdumiona i wzrok zatrzymała na Laxus’ie. Widząc go od razu przypomniał jej się sen. Odwróciła się tyłem i uderzyła parę razy po twarzy, aby wziąć się w garść. Zignorowała dziwny wzrok Heartfilii i podeszła wraz z nią do baru.
- Dzień Dobry Nagisa.
Przywitała ją jak zawsze ciepło Mirajane, uśmiechając się.
- Dobry, dobry. – kiwnęła głową do kelnerki, po czym spojrzała na mężczyznę, który odwracał się w jej stronę. – Laxus, jest jeden, tyci, tyciutenki problem… - mężczyzna popatrzył na nią podnosząc jedną brew dając pozwolenie, że może się odezwać do niego… - Cholernie nudzę się w tym świecie…
Opadła na krzesło narzekając, że ją nuda zżera i potarła dłonią czoło, wypuszczając ciężko powietrze.
- A czyli nic ciekawego.
Przytaknął kilka razy głową dla siebie i odwrócił się do niej tyłem, aby znowu flirtować z Mirajane. Nagisa położyła łokcie na stół i zaczęła się tej dwójce przeglądać. W wnętrzu czuła jak jej gulasz się gotuje. Ona chce być z nim! A on zarywa do innej… I to jeszcze do Mira’y! Do jej przyjaciółki… Spuściła wzrok poddając się jak na dzisiaj.
- Oj, weź przestań!
Zaśmiała się słodko białowłosa, przykładając dłoń do ust, aby uniemożliwić widzeniu jej uśmiechu.
- Na co?
Zapytał się blondyn, niosąc lekko dłonie w bok, jakby nie wiedział o co jej chodzi… Beznadziejna gra durnia przed kobietą. Pomyślała sobie dziewczyna i złapała siebie, że ich podgląda, mimo, iż się jej to nie podobało. Szybko się odwróciła i spojrzała na drzwi gildii. Przymrużyła oczy, bo zaczęła widzieć jakiś korpus postaci.
- Na…tsu?
- N…! 
- Co?
Wyszeptała nie słysząc, co do niej mówi ,,zawsze napalony” przyjaciel.
- Nagisa łap!
- Ale c… - niestety nie zdążyła zapytać , gdyż poleciała na ziemie obrywając w głowę.
- Matko, Nagisa!
Wystraszyła się Mirajane widząc jak dziewczyna upada na ziemie i uderza głową o podłogę. Wyszła zza lady i przykucnęła przy niej. Laxus jedynie przewrócił oczami, gdyż nie podobało to, że Kangae zwróciła uwagę Strauss, zamiast on jej.
- Auuuu… - podniosła się lekko do siadu, w międzyczasie jedną ręką masuje sobie tył głowy, a drugą chwyciła za zwój. – Co to za ustrojstwo?
- Złapałaś? To wspaniale!
Schował się za nią Dragneel i kukał czy ktoś nie wchodzi przez te same drzwi co on.
- Ej! Wara ode mnie!
Wierciła ramionami Nagisa, aby zrzucić jego dłonie.
- Nie wierć się, bo…
- NATSU! CZEKAJ JAK CIĘ DORWIEMY!
Słysząc synchronizowany krzyk członków gildii, wszyscy dostępni w budynku Fairy Tail spojrzeli na nich. Zobaczyli dłuuugi tłum, który pragnął tylko i wyłącznie jednej rzeczy.
- N-n-n-natsu! Co ty robisz?! Zostaw mnie, bo zaraz nas zdepczą!
Próbowała wstać, aby zejść z toru biegaczy, ale różowowłosy przygniatał ciągle ją do ziemi, mówiąc, żeby się nie ruszała.
- Siedź grzecznie, to Cię nie zgniotą!
Ostrzegł ją chłopak widząc to, coraz bliżej tłum, który w ostatniej chwili wyhamował przed dziewczyną.
- NIE CHOWAJ SIĘ PRZED BABĄ, NATSU! 
Chór rozbrzmiał się po całej gildii. Może jakby na miejscu Nagisy byłaby Lucy, to spokojnie by sobie przeszli, ale mistrz wydał zasadę, która brzmi : ,,Kosmita nietykalny!” Czy jakoś tak… W każdym razie. Jak jej zrobię krzywdę mogą dostać… TĄ karę. Brązowowłosa podniosła się z ziemi i zdzieliła Natsu w głowę tym, co trzyma w dłoni.
- Idiota! Najadłam się strachu przez Ciebie! Totalnie już spaliłeś sobie mózg!
Uderzyła go jeszcze dwa razy, dopóki nie usłyszała dźwięk pękającego metalu. Zatrzymała się w połowie drogi podczas czynności, a w gildii zapadła głucha cisza. Stała tak przez kilka sekund, aby zaraz ją objęła ciekawość, co tam jest. Usiadła na nogach i zaczęła wytrwale obserwować pajęczynkę na górnym wejściu do zwoju, nawet nie poczuła, kiedy za nią znaleźli się wszyscy członkowie gildii. Dosłownie, wszyscy. Wraz z Laxus’em, Mirajane oraz Makarov’em. Spoglądała jeszcze na zwój, jakby oczekiwała, że samo się otworzy, ale Dragneel, który był koło niej i się pieklił, poganiał ją. Dziewczyna chwyciła przedmiot i poczuła szybsze bicie serca jak u każdego. Co to będzie? A jeżeli bomba? Chyba, że to będzie puszka Pandory… Objęła jedną dłonią wejście i odkręciła powoli. Przełknęła głośno ślinę i czuła na karku oddech, wszystkich członków Fairy Tail. Jeszcze trochę, a zaraz dowiedzą się co to jest… Odłożyła zakrętkę na podłodze i przystawiła jedno oko, aby zbadać, co to jest.
- I co widzisz?
Zapytała się Laki poprawiająca okulary oraz włosy w tym samym czasie.
- To jest… - wsadziła do środka dwa palce, tworząc z nich szczypce i wyciągnęła zawartość. Wszyscy wstrzymali oddechy, podczas najważniejszej czynności – … stary pergamin.
Odparła rozkładając na swoich kolanach brzydki, poniszczony, starożytny papier, który wyblakł i nic nie pokazywał. Usłyszała za sobą zacmokania, oraz narzekania z niezadowoleniem. Okazało się, że to siku, kupy warte, a nie jakaś mapa do skarbu. Usiedli na swoich tyłkach lekko podirytowani, gdyż cały zachód o nic.
- Ale kicha!
Machnął ręką Wakaba rozpalając swoją fajkę z myślą, że nikotyna go uspokoi.
- Świstek papieru! Nawet dupy bym sobie tym nie podtarł!
Poparł go z swoim komentarzem ojciec Romeo, zaczesując jeszcze bardziej włosy do tyłu… Jakby niewystarczająco tłuste same nie umiały się utrzymać… Każdy źle mówił o ,,skarbie”, ale Nagisa się nie poddawała. Skoro uległo to, dopiero w jej dłoniach, to i ona to rozwiąże. Chwyciła papier za końce i podniosła na górę. Przymrużyła oczy, gdyż wydawało się jej jakby coś malowało się na znak drzewka monarchii. Zaczęła się obracać z myślą, że coś zobaczy, jednak los przeciwko niej. Nie szło tak jak chciała, prychnęła zła.
- Chociaż… Kreskówki i bajki czegoś zazwyczaj uczą… Natsu! – Krzyknęła spoglądając na przyjaciela, tańczącego Makarene na stole.
- Hę?
Zapytał się zatrzymując taniec w śmiesznej pozie. Dziewczyna zachichotała.
- Słuchaj. Zapal się.
Rozkazała, a chłopak momentalnie odpalił silniki i jego ciało zostało objęte płomieniami.
- Iiiiiii?
Ciągnął samogłoskę, oczekując odpowiedzi z jej strony. Nie żeby nie lubił się podpalać – piroman – ale… Czemu tak nagle? Nigdy go o to nie prosiła. Nagisa zrobiła parę kroków do przodu i uniosła zwój do światła. Jej oczy zabłysnęły, a usta z zaskoczenia otworzyły się szeroko. Na starym, brązowym papierze pojawił się wykres mówiący o jednym. Władzy. Korona na górze, a strzałki zwrócone ku dole, łączyły znaki przedstawiające różne żywioły pod wyglądem wzorów chemicznych, jak to alchemicy starożytni zapisywali.
- Wiedziałam!
Wrzasnęła z entuzjazmem i popatrzyła na członków gildii, którzy nie rozumieli, o co chodzi. Dopiero pojedynczo podchodząc również odczuli to samo co Nagisa. Zaskoczenie.
- Dobra, ale… Co to znaczy? Ani krzty w tym mężczyzny.
Podrapał się po głowie Elfman, sprowadzając oczy na Levy.
- Sądzę, że… - przyłożyła palec do brody, a w międzyczasie miętosiła palcem kosmyki włosów, robiąc loczki. – Coś na wzór… Zasady panowania…
- Tutaj coś pisze, po starożytnym języku elfów.
Zorientował się Freed, przeciskając się przez tłum, aby bliżej się temu przyjrzeć.
- Umiesz to odczytać!?
Zapytała się Kangae z nadzieją w oczach. Mężczyzna przez chwilę się zastanawiał, aż w końcu przeleciał palcem po literkach.
- K-O-N-S-O-L-A… W-Ł…-A…-Dzy…
Przeczytał powoli, wskazując na każdą obcą runę.
- Konsola… Władzy?
Dziewczyna zmarszczyła czoło z nieporozumieniem. Przyjrzała się kartce, ściągając wzrok z zielonowłosego. Szukała jakiejkolwiek podpowiedzi, ale… Nic jej to nie mówiło.
- Freed! – Uderzyła pięścią w otwartą dłoń McGarden – Chodźmy do biblioteki. Pamiętam dział noszący tytuł ,,Władza”!

Gromowładny przytaknął głową i zaraz poleciał z Levy do danego celu, a za nim dreptał Gajeel z zdaniem na ustach : ,,Ej! Nie pozwolę iść Ci tam sam z nim!”. 
Shi - Tak, tak wiem... Dawno nie stawiałaś rozdziału! Bla bla bla..., ale mam wymówkę... Brak pomysłów. Nie umiałam wymyślić ciągu dalszego. Bo pisać mogłam, ale... Nie wiedziałam co z fabułą. 
Nagisa - Shi dostaje pomysły, gdy każdy, kto przeczytał pozostawi po sobie ślad w kształcie komentarza.
Shi - To racja. Rozczarowałam się nad liczbą komentarzy :/. Dostrzegłam, że to ona pchają mnie do pisania rozdziału. Ostatnio Mavis napisała i tak mnie jakoś natchnęło troszeczkę. Wiem, że rozdział jest na pewno do dupy, ale chciałam tylko pokazać, że...
Nagisa - ... żyjemy i nie zapomnieliśmy o blogu. Po prostu firma ,,Daj mi Wenę". Na chwilę uległa, ale... Jakoś się ratuje : P
Shi - Dziękuję, że przeczytaliście, a teraz zmykam pisać rozdział do drugiego bloga. Ja ne :D 

15 komentarzy:

  1. Hahaha *turla się po podłodze* L-laxus czytałeś t-ten początek???? *śmieje się jak opętana*
    Laxus: T-tak. Nie wiem c-co ta dziewczyna sobie w-wyobraża!
    Ciebie i to takiego- *turla się ze śmiechu po podłodze*
    Laxus: E-ej to nie jest śmieszne do cholery!
    A właśnie, że jest! *znowu się śmieje jak opętana*
    Laxus: Dzięki Shi za taki sen Nagisy. *załamuje się*
    Od dziś jesteś moją mistrzynią! I na dodatek teraz zobaczyłam po lewej tą tańczącą Nagise xD Ten rozdział robi się co raz lepszy! No i to jej tłumaczenie pozwól, że zacytuję: ,,Gonił mnie wielki gofr, który zjadł Laxus’a i wiesz…" To jest mój drugi ulubiony moment w tym rozdziale!!!
    Laxus: Aż boje się zapytać jaki jest twój pierwszy...
    Och zgadnij Laaaxus.
    Laxus: Dzięki. *siada załamany w kącie*
    Heh Laxus ma załamke, ale mniejsza z tym. Rozdział jest naprawdę zajebisty i czekamy-
    Laxus: Tylko ty czekasz ja tego nie czytam już.
    Ej no Laxus następnym razem tego typu rzeczy nie będzie.....może.
    Laxus: Dzięki za po- Hej ty powiedziałaś może?!
    Cii. Weny Shi!
    Bye bye~!
    Malinq & Laxus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Drapie się palcem w okolicy ust, druga dłoń zaczesuje włosy. Ucieka wzrokiem to na lewo, to na prawo.* Znaczy... Ja nie miałam nic na myśli dając tą akcję w... Łóżku. To po prostu sny!
      Dobra nie mam nic na swoją obronę, chciałam po prostu, aby osłodzić wam czytanie xD. Laxus-sama! Sumimasen! *Złącza dłonie nad głową i przeprasza w pozycji winnego.* Szumimaszen! D: Ja nie chciałam T.T
      Ucieszyłaś mnie, że jako pierwsze napisałaś. Świeciły pustki przez kilkanaście godzin, a tu BAM! Malinq zawsze poprawi humor <3. Wlałaś mi miód do serca ^^. Dziękuje bardzo.
      Postaram się jak najszybciej rozdział, chociaż tracę chęci do tego :/ Zbiczujcie mnie, to może zrozumiem, że robię źle... .-.
      Jeszcze raz dziękuje za ten komentarz!

      Usuń
  2. Zacznę może od tej mniej przyjemnej strony. Shi, mordo moja, sprawdzaj błędy, bo mam wrażenie, że tego nie robisz, naprawdę. :D
    Zacznę od początku:
    "Sięgnęłam do kieszeni, aby zaraz wyciągnąć swoje klucze, dzięki których otworzyłam drzwi" - dzięki którym.
    "Westchnęłam, gdy zamykałam ostatnią przeszkodą" - przeszkodę
    "wypiłem za pierwszym razem" - wypiłam
    "Wszystko działo się to w jednym mrugnięciu oka" - Em... Wszystko wydarzyło się jak przy mrugnięciu okiem, albo coś w ten deseń. Tamto zdanie nie ma sensu składniowego. :D
    "Tym razem powalił mnie całując moją szyję, dodając gdzieniegdzie język." - przecinek przed całując.
    "Poruszyłam głową do przodu, aby złączyć nasze wargi w niesamowicie, ciepłym pocałunku" - nie powinno być przecinka przed ciepłym
    "Sama zaraz przyłożyłam swoje dłonie do policzek." - policzków
    "- Wszystko jest w porządku, po prostu… - przełknęła głośno ślinę myśląc o tym, co mi się śniło" - przełknęłam, przecinek przed myśląc.
    "Wyszczerzył oczy, aby spojrzeć na nią kątem oka." - Nie ma takiego określenia jak wyszczerzyć oczy! Chyba rozszerzyć, czy coś. Jakie wyszczerzyć? Zabiłaś mnie tym, serio. :D
    "Pierwsza łza spłynęła jej po policzkach." - Jesli już, to spłynęła po policzku. Nie wiem, jak jedna łza miała spłynąć po dwóch policzkach. :D Chyba, że pierwszy łzy!
    To były chyba te błędy, które najbardziej mi się w oczy rzuciły. Penie jeszcze cos pominęłam, ale mniejsza.

    LAXUS! *w*
    I mój dzień stał się piękny. :3
    Ta scena była taka... taka... ach... *rozpływa się we własnych chorych fantazjach*
    No, szkoda, że Lucy musiała się wpierniczyć, miało być tak fajnie! >.<
    Ale potem, ten koleś co zabił tę kobietę... Whaaat? o.O On jej urwał głowę, czy co? Chyba nie do końca zrozumiałam. Ale tak czy siak, była to raczej makabryczna śmierć. :x
    A Natsu to taki tchórz? O.O Jak dla mnie powinien wszystkich spalić i miałby spokój xD A nie, Nagisę wykorzystuje jak tarczę. :D
    Generalnie rozdział fajny, ale na przyszłość lepiej go sprawdzaj przed publikacją, bo te błędy są łatwe przecież do uniknięcia ;)
    A jak nie, to przyjdę i znów Ci nawytykam, o! :D





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, czytam, ale mój zmęczony wzrok, który jak zawsze niedumny z tego co napisałam, nie wychwytuję błędów. Coraz gorzej pisze mi się rozdziały : P
      Lucy musiała wbić, bo by dzieci się nie pohamowały xd. Wyrywał głowię i był to Yutaka xD. Lol. Shi piszesz za mocnym szyfrem ;-;. Natsu tchórz? No nie wiem XD. On po prostu nie chciał skończyć jako placek. Dzięki za nawtykanie ich, poprawiłam i powinno być git :P.
      Dzięki za komentarz, ja ne!

      Usuń
  3. Hejka! ;)
    Wow Shi.... Dostrzegam u Ciebie kolejne objawy zboczenia zawodowego xD Ten początek rozwalił system. Nie podejrzewałam Nagisy o takie myśli związane z Laxusem. Wyszło szydło z pudełka po płatkach śniadaniowych. I jeszcze była zazdrosna, kiedy on zarywał do Miry.... Jakie to było słooodkieee.
    A Natsu to mnie zwyczajnie zawiódł. Zaczynam poważnie wątpić w jego inteligencję -,- Na dodatek okazał się tchórzem... Głupi Natsu...
    Pozdrawiam cieplutko, życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie objawy zboczeństwa? To tylko życie! XD A tak na prawdę sen, więc, ani myśli, ani życie xD.
      Czemu wy tak oskarżacie Natsu o tchórzostwo? Po prostu chciał przeżyć! XD A Nagisa nagle mu pomogła :D
      No wena się przyda, bo Shi chyba kolejny rozdział doda za rok >.< Kompletnie nie chce mi się pisać. NIC związanego nie chce mieć z tym blogiem... Jak na razie D:

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Emm... Daj mi chwilę... Może... Ciocia?!

      Usuń
    2. "Stałam przed domem Lucy, a zarazem moim. Sięgnęłam do kieszeni, aby zaraz wyciągnąć swoje klucze, dzięki którym otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. Parę schodów w górę i znowu przeszkoda." Trzy zdania które odebrałam jako instrukcję "Co zrobić jak stoisz przed drzwiami".

      "Weszłam do kuchni, złapałam za szklankę, nalałam sobie do niej wodę, wypiłam za pierwszym razem, odłożyłam i skierowałam kroki w stronę pokoju Lucy. " Wytłumacz się z tego, po co opisujesz z TAKIMI detalami, co zrobiła Nagisa? Po co to? Czy zwykłe "napiłam się wody" nie wystarczy?

      "Zobaczyłam przed sobą Laxus’a, który miał uśmiech prawdziwego człeka, który chce zgwałcić nawet owcę!" Uwielbiam archaizmy. Uwielbiam! A Avinashi pyta o co chodzi z tą owcą? Bardziej powinna być koza, a nie owca, bo z kozami wolą współżyć, wiesz "takie tam z zoną".

      Sen Nagisy zniszczył wszystko. Juz by chciała Iskierkę! Nie ma opcji, nie, nie!

      "Uderzył pięścią w stół (...) wywołując huk i trzęsienie mebla" druga cześć z poprzedniego rozdziału, nie mogłam się powstrzymać!

      "Pogoda zabiła około stu ludzi oraz pięćdziesiąt jest rannych!" pozwijcie ich o fałszowanie danych. Pozwijcie!! Na CAŁY kraj zginęła tylko setka? Pół kraju chyba opustoszało, wobec tego.

      "- Tutaj coś pisze, po starożytnym języku elfów." PO? PO starożytnym języku elfów? %$^&*^%$ a to jest po starożytnej internetowej łacinie. Prezydent Internetu raczy wiedzieć, co to oznacza.

      Pomysł z konsolą władzy... hmm... nie wiem, do czego to prowadzi, wiem tyle, ze Yutaka dostał mocnego speeda i odwala manianę, a to mu ujść na sucho nie może. I tutaj tez była masa śmiechu, dziękuję Ci Shi, tylko dalej nie wiem, czy taki jest Twój zamysł. Czekam na nowość, jak się rozwinie sytuacja, i co zrobisz z Y. który chyba będzie rywalem Laxusa.
      Pozdrawiam, weny :*

      Usuń
  5. Na początku Shi, witam Cię serdecznie i przepraszam, że do tej pory nie znalazłam chwili by przeczytać i skomentować. Już się za to biorę i postaram się wysmarować słusznych rozmiarów komentarz.


    No to lecimy z koksem :D. Powiem Ci, że Laxusa w pokoju Lucy to się nie spodziewałam totalnie. I jeszcze to, co robił z Nagisą :D. No, no, to chyba podchodzi pod jakiś paragraf :D. Ale co ja tam wiem??? Żałuję tylko tego, że to był jedynie sen naszej gwiazdy, który brutalnie przerwała Lucynka… No normalnie się nie godzi, by akurat w takim momencie przeszkadzać, no!!! Lucy, ciebie to chyba nie wychowali odpowiednio ;D. Wiesz chyba, że jak ktoś gada przez sen to się go nie budzi, prawda??? A jak nie wiedziałaś to już wiesz :D. W każdym razie tłumaczenia Nagisy były powalające :D. Gofr¬–Olbrzym powiadasz, hę??? No jak dla mnie to jest grubymi nićmi szyte :D. Ale co tam??? Mało istotne :D. W każdym razie najważniejsze, że Lucy śniła kiedyś coś podobnego i Nagisa uratowała swój honor ;D. A teraz dziewczyno nie żałuj, tylko bierz się do roboty!!! Może uda ci się go jakoś upolować??? Ale od siedzenia w mieszkaniu jeszcze nikt nie miał fizycznego zbliżenia, chyba że z szafką albo drzwiami, ale nie osobą Laxusa :D.

    W każdym razie zdziwiłaś mnie, że winę za burzę ponosi mag. Chyba nawet wiem kto jest sprawca, ale cśśś… Pędzę dalej :D. Dowiem się więcej, a w zasadzie upewnię :D. I jak Ciebie znam szykujesz coś makabrycznego, gdyż burza z reguły świadczy o tym, że jej stworzyciel ma podły nastrój.

    Przyznam szczerze, że po gamoniowatym Yutace to się nie spodziewałam takiego bestialstwa. Ok, rozumiem, ma moc i planuje teraz rozpieprzać wszystko i wszystkich dookoła, dopóki nie znajdzie Nagisy. Ale przecież sam bredził, że miłość nie istnieje i takie tam, a teraz jednak jest obecna??? Koleś, ty sam to jedna wielka sprzeczność, dlatego nie rozumiem czemu tak zmieniasz zdanie. To w końcu domena kobiet, a ty jesteś facetem. Bo jesteś, prawda??? No cóż, ja ci do majtek nie zaglądałam, ale tka wskazuje twoja metryka stworzona przez Shi, a ja jej wierzę :D. W każdym razie odbieranie życia to nie jest zabawa… A ty robisz to z lekkością, chociaż jeszcze niedawno sam zbierałeś baty i wiesz jak boli, gdy się jest krzywdzonym.

    Heh, cała akcja w gildii była przednia. Natsu jak zawsze wpadł na „genialny” pomysł i postanowił zwrócić na siebie uwagę mówiąc, że ma mapę skarbu i inne bla, bla. W każdym razie wkopał się na maksa i prawdopodnie zostałby stratowany przez magów, ale oto pojawia się „kosmitka”, a nasz „bohater” ukrywa się za jej plecami, dzięki czemu przeżywa i może, tańcząc Makarenę, podpalić się i ukazać światu prawdę skrytą w manuskrypcie. Jak rozumiem wkrótce wyjaśnisz nam, o co chodzi z ta Konsolą, gdyż ja totalnie nie mam pojęcia. Owszem mam kilka teorii, ale pozostawię je dla siebie, gdyż jak znam Ciebie, Twe myślenie jest fest pokrętne i raczej nie trafię na właściwe tory, chyba że ktoś pobawi się przekładnią, ale to raczej płonne nadzieje. W każdym razie jak sobie wyobraziłam Natsu uciekającego przed innymi magami, normalnie miałam uśmiech na ustach. A jak wyimaginowałam to, że schował się za Nagisą i wszystkie te ich wygibasy, to już miałam całe uzębienie na wierzchu :D. Wierz mi, tak było :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i teraz małe resume. Rozdział był bardzo fajny, te przeskoki z jednego miejsca do drugiego były płynne, nie były naciągane i niedopracowane, po prostu było ok. Notka była dosyć długa, ale dzięki dużej czcionce czytało się szybko i przyjemnie, chociaż na ten komentarz czekaz prawie dwa miesiące… Poprawię Ci humor, Rhan czeka jakieś 4 :D. Więc nie narzekaj ino ciesz się, że R się pojawił i SPAM u Ciebie zrobiła :D. No jest kilka rzeczy, do którym mogłabym się przyczepić, ale zwyczajnie mi się nie chcę robić SPAMu z błędami. Na końcu wymieniłam kilka, które rażą me oczęta i tyle. I mam prośbę. Weź nie śpiesz się z ciągiem dalszym, czy to tutaj, czy na „Smoku”, gdyż u innych też mam sporo nadrabiania (Rhan, Mavis itd.) i zapewne czekałabyś jeszcze dłużej na komentarz ode mnie. No i to chyba tyle z mojej strony ;).

      Pozdrawiam cieplutko,

      R.


      Ps. Kotek, znalazłam jeszcze sporo błędów, ale sobie daruję ich poprawianie. Podam tylko te, które najbardziej raziły mnie po oczach:
      — „odwrócić swoje moce przeciw całemu kraju! Życia każdego członka Fiore jest zagrożone!” – „odwrócić swoje moce przeciw całemu krajowi! Życie każdego członka Fiore jest zagrożone!”
      — „Zatrzymał się i ścisnął uścisk na jej włosach.” – lepiej pasuje „zwiększył uścisk”, „ścisnął mocniej jej włosy”, czy coś w ten deseń.
      — „krzywdzić ludzi wierzącą w nią!” – jak już to „wierzących w nią”.
      — z tego, co wiem to „nieważne” pisze się razem :D

      Ps.2. Za wszelkie przejęzyczenia przepraszam, ale piszę to na wpół śpiąco :D.

      Usuń
  6. Emmm.... Jestem tutaj pierwszy raz ii....... Zostaję na zawsze T^T. Piszesz zarąbiście... Po prostu rozdział .... Kooooocham . Laxus w pokoju Lucy ? Ok xD Pomysł Natsusia xD Mapa skarbów ;_; Tiiaaaaa. O co cho z konsolą ????? Bo mnie to bardzo ciekawi, bo nie wiem jak innych xD A zapomniałam o tym początku........ Zostawię to dla siebie T^T . Ok. Nie mam za bardzo czasu i żałuję, bo nadrobiła bym chętnie wszyściutkie rooozdział jakie do tej pory napisałaś i jak tylko znajdę czas, to już wiem na co go poświęcę. Wiem, że komentarz bez ładu i składy, ale pisałam o tym co mi się najbardziej podoba. Chciałabym cię też zaprosić do siebie :
    http://never-say-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra jest co raz lepiej, bo poprawiłaś mi humor, a ja jestem ciężki przypadek i trudno go poprawić. Laxus w pokoju Lucy.... Ten początek ja myślałam, że tak na serio, a to sen. Foch babo, po prostu foch! Mapa skarbów.... Natsu idiota i tchórz!
    L&N: Dzięki teraz nie da nam spokoju...
    Nie narzekajcie.
    L&N: Pffff
    Debile.... Rozdział zajebisty, kocham!
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń