piątek, 18 marca 2016

Rozdział 17 : Żegnaj


Nic nie mogłam zrobić, nic a nic! A to wszystko potoczyło się tak szybko, po tym jak do nich krzyknęłam. Wystarczyło, abym mrugnęła tylko okiem, a po chwili zobaczyłam jak dwójka ważnych dla mnie mężczyzn walczy między sobą. Widziałam w ich oczach nienawiść, chęć do walki, to było przerażające. Nie pomyśleli, co ja mogłam wtedy czuć... a może w ogóle zapomnieli o moim istnieniu? Nie! Nawet, jeżeli zapomnieli, moją rolą było sprowadzić ich na ziemie! Przecież oni bym się tam pozabijali, a ja tego nie chciałam.
Uniosłam wzrok na nich.  Zauważyłam, że przenieśli się na walkę w powietrzu, jednak zdziwiło mnie to, że przy każdym ataku Yutaki wytryskała ogromna energia magiczna w kolorze rubinu, jakby się w ogóle nie oszczędzał, szedł na całość. Widać było, że władał potężną magią, nawet Laxus broniąc się, robił za każdym razem kilka kroków w tył.
,,Kiedy Yutaka stał się taki silny? A może on zawsze tak umiał tylko krył się przed tym? Nie, nie... zdecydowanie nie. Te czerwone włosy i oczy muszą o czymś świadczyć. Przez zmianę jego wyglądu odczułam wcześniej, że stoi przed mną zupełnie ktoś inny.” Pomyślałam, aby zaraz spojrzeć na mojego przyjaciela.
- To już nie ten sam Yutaka... – mruknęłam cicho do siebie.
Gdy Leero kopnął Dreyara wydawało się to przez kilka sekund dość wolnym ruchem, ale jak zaraz mój opiekun poleciał prosto na najwyższe drzewo, porywając przy tym mocny wiatr. Otworzyłam szeroko oczy widząc tą siłę. Przeraża mnie to… on mnie przeraża.
- No! Tylko na tyle Cię stać? – zapytał, obserwując tor lotu swojego oponenta, a gdy wylądował to zaśmiał się głośno. – O stary, ale jebnął! Haha! Jestem najlepszy! – krzycząc narcystyczne komentarze przez moment wypuścił z siebie elektryczną aurę, wywołując nieprzyjemne skrzeczenie iskier.
- Yutaka! – zawołałam go piskliwy głosem! Nie podobało mi się jak miotał Laxusem. Owszem, Złotowłosa jest złamanym chujem, bo inaczej go nazwać nie mogę, po tym jak mnie uderzył, ale… odczuwam wraz z nim ból, gdy widzę jak obrywa. Ścisnęłam dłoń na piersiach. Leero oderwał wzrok od swojego wroga, który gdzieś zniknął w połamanych gałęziach, i spojrzał na mnie. Jego wyraz twarzy nie zaliczał się do najmilszych. Zadrżałam przez chwilę, sama nie wiem dlaczego. Boje się go czy może jego magii? Albo tego i tego? Przecież to głupie! Przed chwilą się z nim całowałaś, nie możesz się jego bać! On po prostu jest zły na Laxusa i chce mu pokazać, kto tu rządzi, zaraz wszystko na pewno się skończy. Wzięłam głęboki wdech, aby się uspokoić i powiedziałam.
- Pokazałeś, kto tu rządzi! A teraz daj sobie już spokój… - Zmarszczyłam czoło, widząc, że wcale nie przejmuje się moimi słowami. – Błagam. – wyszeptałam po chwili, a w moich oczach się pojawiły łzy.
W tym momencie chłopak chyba zrozumiał, że to wszystko sprawia mi ból, ponieważ momentalnie wyłączył swoją magię i wylądował na nogach z hukiem. Podniosłam się na równe nogi, dziękując Bogu, że jednak mnie posłuchał. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego. Chciałam pójść w jego stronę, ale zaraz zniknął, a przed moimi oczami pojawił się topazowy promień składający się z piorunów. Zdezorientowana tym, co się przed chwilą stało, zobaczyłam jak Yutaka obrywa i leci z przerażającą prędkością na ziemie. Przerażona zasłoniłam usta dłońmi, zachłystując się powietrzem. To stało się, tak nierealnie szybko! Nie nadążam za wszystkim, co się wokół mnie dzieje! Wystarczy zamknąć oczy, a ty po chwili zauważasz jak Ci się rujnuje świat w kształcie dwóch mężczyzn wojowników.
Odwróciłam się w stronę źródła ataku i ujrzałam Dreyara, który wycierał pięścią swoją szkarłatną szminkę z ust. Mimo, że już parę razy oberwał od swojego przeciwnika nie wyglądał za bardzo na poturbowanego, może jedynie pojawił się brud tu i tam, aczkolwiek widać, że nasza Złotowłosa dopiero się rozkręca.
- Pozwolisz, że ja zdecyduje, kiedy będziesz mógł się ode mnie odwrócić. – ostrzegł Laxus strzelając knykciami.
Leero leżał na ziemi, trzymając się za miejsce, gdzie znajduje się serce. Nie podobało mi się to. Atak nie był jakoś poważny, a jednak zrobiło mu tyle szkód? Widziałam jak się podnosi na łokciach i wykrztusza krew na dłoń, która miał przyłożoną do ust. Pomiędzy palcami wiły się strumyki gęstej krwi. Na ten widok zrobiło mi się słabo. Poczułam jak moje nogi robią się z waty.
- Y-Yutaka… - wyszeptałam jego imię zmartwiona. Zaraz podbiegłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu. – Co się dzieje? – spytałam spanikowana, lustrując go niespokojny wzrokiem. Był strasznie blady na twarzy, a jego wory pod oczami świadczyły tylko o tym, że wcześniej nie robił sobie żadnych przerw, a teraz debil idzie na całość!
- N-nic mi nie jest… - rzekł zachrypniętym głosem, wyrywając ramię spod mojej dłoni.
– Zaraz z nim skończę… daj mi jeszcze chwilę Nagi-chan – Na jego twarzy wpłynął uśmiech, który pogorszył sprawę, ponieważ czułam na swoich oczach łzy. Dlaczego on się tak poświęca dla mnie?!
- Nie! Jesteś w koszmarnym stanie! Odmawiam. – Złapałam go mocno za dłoń i popatrzyłam mu w oczy. – Proszę Yutaka…
On jedynie mnie brutalnie popchnął na bok i zaraz podniósł się z ziemi, wypuszczając znowu tą przerażającą energię magiczną. Podparłam się na rękach, na których zaraz pojawiła się rubinowa poświata. Otworzyłam szeroko oczy, a mój oddech nieco się przyśpieszył. Ta mroczna aura. Ona mnie przytłacza, budzi we mnie lęk. Ja wiem, że to mój przyjaciel, ale to jest silniejsze ode mnie. Nawet bałam się na niego spojrzeć.
- No chodź. – zawołał go Laxus, aby zaraz uniknąć jednego z ataków wroga. W lewej uściśniętej dłoni zebrał moc i zamachnął się w jego stronę. – Rozrywająca Pięść Smoka Piorunów!
Yutaka odskoczył, wykonując salto w tył i lądując dość chwiejnie. Odczuwał, że jego nogi są zbudowane z miękkiej konstrukcji. Był cholernie zmęczony, ale zarazem odczuwał ogromną energię magiczną gdzieś w środku. To jak z cienkim balonem, gdy nadmuchasz za bardzo to pęknie.
Tak samo jest z Leroo, jest na granicy. Lakryme, która ma w sobie może go w każdej chwili wykończyć, a co gorsza rozsadzić. Ona wcale nie przyjęła się do jego ciała, był już na to za stary. Jego organizm próbuje z tym walczyć jak z wirusem, jednak wiemy, że lakryma jest potężniejsza niż jakieś ludzkie ciało!
Obydwoje, jak na zawołanie, wciągnęli powietrze do płuc, nadęli policzki, a następnie wystrzelili między sobą strumienie czerwonych i złotych błyskawic. Siłowali się, który ryk jest potężniejszy. Smok czy demon? Trudno było ocenić, ponieważ po jakimś czasie ich ataki wybuchły na środku tworząc ogromny huk. Zasłoniłam oczy przed nadlatującym dymem.
Po paru sekundach, jak bitewna mgła opadła, ujrzałam zdyszanego, na ugiętych nogach Yutakę, natomiast Laxus porównaniu do niego wyglądał w porządku. Ba, on się świetnie bawił. Wykorzystał chwilę słabości swojego wroga i zaraz zemścił się za poprzedniego kopniaka, sprzedając mu swojego, nieco silniejszego. Aby jego wróg nie odleciał od razu, chwycił go wcześniej za nadgarstek i przyciągnął nieco do siebie. Następnie wprowadził parę brutalnych, sierpowych, nie zaważając na to, że jego przeciwnik już zaczął tracić kontakt, gdzie jest i co się dzieje. Krew, która była pod nosem Yutaki, spływa mu do ust, a nawet skapała z podbródka.
Całą tą sytuację oglądałam z dłońmi na ustach z szeroko otwartymi oczami. Nie mogłam uwierzyć w to, co robił Laxus. On, tak  po prostu okładał go brutalnie swoją pięścią. Zero zastopowania.
Gdy oddał ostatni cios, przy czym puszczając mojego przyjaciela na ziemie, zamierzałam się podnieść. Jednak zauważyłam, że Dreyar przygotowuje się do ostatecznego ataku, jakby mu nie wystarczało to, że do nieprzytomności go pobił. On chciał go dobić. Zabić. Uśmiercić. Na moich oczach. Nie mogłam tego znieść, zbyt wiele rzeczy już się zdarzyło. Musiałam to zatrzymać. Ścisnęłam z całej siły dłoń, a wszystkie moje uczucia, która w tej chwili we mnie tkwiły. A było kurwa ogromnie, wybitnie ich dużo. Zamieniły się w energię magiczną. Tak, w energię magiczną.
- Sięgający Oszczep Nieba Smoka Piorunów – wykrzyczał, a nazwa tego zaklęcia odbijała mi się echem w głowie.
- LAXUS! NIE RÓB TEGO! – pisnęłam, wyciągając do przodu dłoń, jakbym chciała go powstrzymać. Mimo dzielącego nas dystansu on się jednak… zatrzymał, ale nie z własnej woli. Jego ciało zostało objęte oranżowym światłem, a zdziwienie wymalowane na jego twarzy nic tylko się powiększało. Spojrzałam na swoją otwartą dłoń. Czy to ja to zrobiłam? Niemożliwe… czyżbym rzuciła zaklęcie? Telekineza, która pozwalała mi władać nad ludzkim ciałem?
Jak bym się tak zastanowić, gdzieś w sobie czułam tą przepływającą moc. Co lepsze, odnosiłam wrażenie, jakby energia magiczna w ciele Laxusa była dla mnie również wykrywalna. Mogłam nią sterować? Oczywiście, że tak. Było to na plus dla mnie, ale Dreyar chyba miał inne zdanie i to chyba na minusie. Gdyż zaraz podniosłam się na prostych nogach z wysuniętą do przodu dłonią. Zmierzyłam go kpiącym wzrokiem i zaraz machnęłam ręką. I tak jak przeczuwałam, poleciał w tamtą stronę z taką szybkością, że nawet nie zauważyłam, kiedy zniknął mi oczu. Porwał jedynie za sobą mocny wiatr i uderzył o jakieś drzewo.
 Cieszyłabym się tym co wykonałam, ale na ziemie sprowadził mnie dźwięk dławiącej się osoby. Spojrzałam w tamtą stronę i zaraz od razu zaczęłam biec, aby po chwili upaść na kolana przed moim najlepszym przyjacielem… chłopakiem…bohaterem. Nie wiem jak mogłabym go nazwać, bo w tej chwili to już nie było ważne.
- Spokojnie, spokojnie Yutaka. – szeptałam do niego chwytając za jego drżącą rękę. Wyglądał okropnie. Oddychał płytko, a krew była wszędzie. Bałam się go nawet dotknąć. - Wszystko będzie w porządku. – Pocieszałam bardziej siebie niż jego.
- Nagi-chan… - wydukał moje imię z uśmiechem na twarzy, które było ubrudzone szkarłatem. On był taki blady na twarzy i zmasakrowany, a mimo to umiał się uśmiechać.  – Jestem taki szczęśliwy, że mogłem Cię zobaczyć…
- Co ty wygadujesz…!? – spytałam oburzona, bo przecież on zwariował! To nie jest koniec, ja się z nim jeszcze zobaczę… prawda?  - Wszystko będzie w porządku! – Przegryzłam dolną wargę, a do moich oczu cisnęły się łzy, gdy zobaczyłam jak kładzie moją dłoń na policzku.
- Jesteś taka piękna, mądra… - Chciał dokończyć, jednak jego głos został przerwany groźnym kaszlnięciem - …żałuje, że nie powiedziałam Ci wcześniej, że Cię kocham.
Trzymałam go twardo za dłoń, która była na moim policzku. Nie chciałam, aby mnie puszczał. Nie chciałam, aby przestawał na mnie patrzeć. Nie chciałam, aby… mnie zostawił. Nie w tym momencie, nie po tym wszystkim.
- Y-Yutaka… - za jąkałam się, a moje ramiona zaczęły się trząść. Widziałam jak jego oczy z każdą sekundą traciły swój blask.
- Przepraszam… - wyszeptał niemo.  
Zdziwiona jego przeprosinami poluzowałam uścisk na dłoni, która zaraz wypadła leniwie na ziemie. Głowa jego przekręciła się delikatnie w bok, a oczy, które były czerwone jak dwa rubiny przestały się mienić.
- Y-Yutaka?! – Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej brudząc się przy tym jego krwią. Zaczęłam nim delikatnie trząś. - Błagam Cię! Odezwij się do mnie! Słyszysz?! – Po moim policzku spłynęła słona łza, a zaraz po niej następna i następna. Skapywały proste na jego białą twarz, na której widniał delikatny uśmiech. Dlaczego to… musiał się tak skończyć
- Nie udawaj, że mnie nie słyszysz! Obudź się! Proszę! – krzyknęłam z całej siły. I w tym momencie wiedziałam, że on już…
Ścisnęłam z całej siły ręce. Trzęsłam się i krzyczałam z rozpaczy, nie wierząc w to co widzę. Nie hamowałam się z żadną łzą, z żadnym krzykiem. Cierpiałam, okropnie cierpiałam. Ten ból był mocniejszy od jakiekolwiek ciosu fizycznego. Nie umiałam się z tym pogodzić, że już go nigdy nie zobaczę. I to, że umarł na moich oczach. I to, że… dowiedziałam się takich rzeczach dopiero przy jego śmierci.
Laxus, który pozbierał się jakoś po moim ataku stał z boku. Opierając się o drzewo i trzymając się za bok. Widząc mnie, sam odczuł żal, ale również złość na siebie. Nie wiedział, że tak mi zależało na nim. Nie wiedział, że był już on osłabiony przez lakryme w jego ciele. Nie spodziewał się takiego końca.
W pewnym momencie uniósł wzrok na mnie, gdyż wyczuł ogromną energię magiczną. Większą niż u Erzy czy też u innego maga rangi S. Ta moc była kolosalnie silniejsza od wszystkich innych, aczkolwiek znana mu i każdemu członkowi Fairy Tail. Nazywała się ona magią czuć. Potężniejsza niż wszystkie inne moce. Zauważył jak moje ciało jest otaczane przez ostre pomarańczowe światło. Zamiast oczu, pojawiły się dwa strumienie blasku. Ziemia zaczęła się trząś przy każdym moim krzyku. Zaczynało się robić niebezpiecznie. Energia skupiona w jednym miejscu nigdy nie świadczyła dobrze. Zawsze kończyła się wybuchem i w tej chwili też tak się to skończyło. Wokół mnie zrobiła się oranżowa kopuła, która iskrzyła się. W ostatniej chwili Dreyar zamienił się w błyskawicę uciekając, bo zaraz po tym powstała wielka fala zaczynająca się od koła. Niszcząca wszystko, co napotkała na drodze. Drzewa, skały, ziemie. Nic tylko ciągle się rozszerzała i rozszerzała, aż w końcu, gdy wygasła moja moc. Wybuch w końcu zatrzymał się i pozostawił jedynie po sobie wielkie zniszczenia, a dokładniej dziurę, a na środku mała górka, gdzie byłam mała, biedna ja. Uniosłam ku górze twarz zmęczona tym wszystkim. Zaraz po chwili na moim policzku pojawiła się łza, jednak to nie była moja. Łza ta należała do chmur, które były koloru popiołu. Płakały wraz ze mną i współczuły mi to co przeżyłam. Ale co mi z tego… po co mi smutek nieba, skoro go to nie przywróci do życia.




 Shi - Tak wiem, że jestem chujem, przerywając w takim momencie, ale... daje, bo długo nie było rozdziału! I chce dać znak życia! A wy pewnie ciekawi, co ta Shi wymyśliła. No to ogółem, wiecie co się szykuje, mniej więcej. Większość mojej widowni, pewnie skacze z radość, bo zabiłam Yutakę. Jakby co data jego śmierci została zaplanowana od razu wtedy, kiedy go wymyśliłam! XD
Nagisa - YUUUUATAAAAAAAAAAAAAAAAKAAAAAAAAA! T.T
Shi - Taaa... ale są tacy, którzy to źle znoszą! xd Ogółem, przepraszam za błędy, ale jak zobaczycie takie super, kujące w oczy to piszcie :3 

16 komentarzy:

  1. Zabrzmię jak szmata, ale... WRESZCIE ZDECHŁ! ^-^
    Hai. Nie lubiłam go. Był taką... kupą? No i Nagi-chan może być wreszcie z Laxem bez problemu ^-^
    Shipping ponad życie, okk. ♥

    Pozdrawiam cieplutko :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupą XDDD No mówię przecież, że go stworzyłam po to, aby dobić Nagisę! XD
      Dziękuję ślicznie za komentarz <3

      Usuń
    2. No kupą xD A kim innym, lel? xD
      Nie zasługiwał na miano maga ;-; I na dodatek bezcześcił tak piękną magię jaką jest błyskawica :< ♥

      A proszę, proszę xD

      Usuń
    3. No... zdecydowanie ;-; Ale dałam mu taką moc, bo miałam fajnego gifa na to XDD

      Usuń
  2. Jeeeeeej! Wreszcie rozdział! ~
    No i Laxus nie ma konkurencji :3 Nagisa to własność Laxusa i tylko jego :3 xd
    Przesyłam pozdrowienia z ciastkami i innymi słodyczami :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagisa jest własnością Laxusa, a Laxus jest moją własnością XDD
      Dziękuje za komentarz <3 :D

      Usuń
  3. To teraz poproszę jakiś ciekawy wątek Laxusa i Nagisy, wiesz o co chodzi, prawda? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wiecie... Laxus x Nagisa dopiero w drugiej sadze! Ale spokojnie! Pierwsza saga dobiega końca!
      Dziękuję za komentarzyk! :D

      Usuń
  4. Jestem chamem ale bardziej mi szkoda braciszka Laxusa xD (biedny zabił w sumie człowieka, nosić takie brzemię to straszne) Do tego pewnie Nagisa mu wpierdoli ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Braciszka Laxusa???? Masz na myśli oczywiście Yutakę, prawda? Że brat od magii XDD Czy Nagisa wpierdoli Laxusowi? Hmmm... ktoś już za nią to zrobi C:

      Dzięki za komentarz Reiko! :3

      Usuń
    2. A tam ode mnie tez by dostał w sumie za....wszystko? xD no ten braciszek wyszedł z bardzo zabawnej sytuacji jak tworzyłam Reiko dlatego tak na niego mówię. No Yukatę Yukatę no był człowiekiem...chyba>? xD

      Usuń
  5. Witam. ^^
    Prawdę mówiąc nie lubię jak w tytule jest słowo „Żegnaj”. Zawsze mi się to kojarzy z czymś smutnym. Śmierć Yutaki cieszy, aczkolwiek zaskoczyłam się, że został uśmiercony tak szybko.
    Khe, khe! Teraz to najwyżej Nagisa będzie chciała wpierdolić Laxusowi, a nie z nim romansować. Bądź co bądź - zabił on jej przyjaciela, którego znała dosyć długo. Co prawda nie do końca, ale jednak.
    Zakładam, że zanim Nagisa będzie z Laxusem trochę to potrwa.
    Nagisa, Nagisa! Dalej lewy, prawy, prosty! Chociaż.. Nie. Jak spróbujesz pokonać Laxusa sama oberwiesz.xD
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noi dobrze Ci się kojarzy! Bo było smutno... przynajmniej starałam się, aby tak było ;-; Nie umiem pisać takich scen. Pierwszy raz takie coś pisałam, więc można mi wybaczyć!
      Uśmiercony tak szybko? Nooo.. w miarę, w miarę moim zdaniem xD W końcu mamy 17 rozdział, więc nie może być szybko! XD
      Jak już mówiłam, ktoś Nagisę wyręczy, jeżeli chodzi o srogi wpierdol mocy! XDDD
      I dobrze myślisz, że trochę potrwa do romansu Laxus x Nagisa :3
      Dziękuje za komentaaarz <3

      Usuń
  6. Mam dla Ciebie nominacje LBA!
    http://fairy-tail-fan-fick.blogspot.com/p/lba-2.html
    I błagam Cię napisz coś wreszcie bo ja dalej czekam :<

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja płakałam, gdy czytałam o śmierci Yutaki :(
    Mój ulubiony bohater <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałaś się mnie w tym komentarzu.
    Pozdrawiam z informatyki. X''D

    OdpowiedzUsuń